środa, 22 kwietnia 2015

Prolog

*5 czerwiec 2006 rok. Argentyna, Rosario*
-Amy wstawaj, śniadanie!
Swój poranek zawsze zaczynała od tych słów. Zwykle po przebudzeniu jeszcze leżała w łóżku, ale nie dzisiaj. Wstała, wzięła pierwsze lepsze ciuchy i popędziła do łazienki. Kiedy zeszła na dół do kuchni, tam już czekał na nią jej straszy brat Thomas. Usiadła na krześle i zaczęła jeść. Jednak, czy dane jej było zjeść śniadanie w spokoju? Otóż nie. Zadzwonił jej telefon, który odebrała nadgryzając kanapkę.
-Halo?
-Hej Amy, idziesz dzisiaj na tą dyskotekę?
-Mia, zlituj się jest rano, a ja dopiero wstałam.
-Ok, to przyjdę później do ciebie i pogadamy.
Zanim Amy zdążyła cokolwiek odpowiedzieć to Mia się już rozłączyła. 
-Kto to był?
-Oj mój ciekawski braciszku. To tylko Mia pytała czy idę na dzisiejszą dyskotekę.
-A idziesz?
-Następny. Dobrze wiesz, że dzisiaj nie mam czasu.
-No tak twój ukochany przyjeżdża z Barcelony.
-Przestań. To tylko mój przyjaciel. Już to przerabialiśmy.
-Ta jasne, ale zakończmy ten temat. Musisz iść na tą dyskotekę. Jutro wyjeżdżasz za granicę, więc trzeba cię odpowiednio pożegnać.
Amy pokręciła ze zrezygnowaniem głową i spojrzała na zegarek. 
-O nie, zaraz się spóźnię!
Wystartowała do korytarza i zaczęła się szykować do wyjścia. Nie potrafiła tylko znaleźć kluczy do samochodu. Nagle naprzeciw niej stanął jej brat, trzymając klucze w ręku.
-Nie śpiesz się tak głupolu, bo się połamiesz.
Uśmiechnęła się, ucałowała brata w policzek i szybko wybiegła z domu. Nie potrafiła się na niczym innym skupić, niż na przyjeździe Leo z Barcelony. Wiele razy się zastanawiała, czy ona na pewno tylko go lubi, ale i tak nie mogłaby mu powiedzieć co naprawdę do niego czuje. Przecież miała chłopaka i jutro wyjeżdża. No właśnie nie widziała się z Messim od dwóch lat, a dane im będzie się spotkać tylko na jeden dzień. Z tymi myślami dotarła do centrum tańca w Rosario. Weszła do budynku i po przebraniu się od razu zaczęła próby.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-O jak dobrze w końcu być w domu.
-No właśnie Leo na ile przyjechałeś?
-Na całe dwa tygodnie.
-To świetnie. Słuchaj dzisiaj na plaży jest taka dyskoteka z okazji rozpoczęcia wakacji, przyjdziesz?
-Jasne, a kto na niej będzie?
-Sami znajomi. Spokojnie, będziesz wszystkich znał. Nie było cię tu dwa lata, ale tak krótkiej pamięci raczej nie masz. 
-No nie. To o której ta dyskoteka?
-O 20 się rozpoczyna.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
*Na dyskotece*
-Mia zabiję cię, dobrze wiesz, że nie lubię dyskotek.
-Tak, ale jutro wyjeżdżasz....
-Skończ, słyszałam to już od mojego brata dzisiaj ze sto razy.
-Mogę ją porwać? -zapytał Thomas i szybko zniknął z Mią na parkiecie, a Amy została sama. 
Postanowiła się wywinąć z dyskoteki i pójść na spacer. Jej chłopak w ogóle się dzisiaj do niej nie odezwał, ale była pewna, że on też jest na tej dyskotece. Idąc po plaży czuła jak jeszcze ciepły piasek muska jej bose stopy. Nagle zdała sobie sprawę z tego, że będzie tęskniła za tymi miejscami. To tu się wychowała, przeżyła swoje dzieciństwo i co najważniejsze poznała Leo. No właśnie, Messi. Miał dzisiaj przyjechać, a jeszcze dzisiaj go nie widziała. Nie chciała wyjeżdżać bez pożegnania z nim. Nagle pod wpływem zderzenia z kimś upadła na ziemi. Nawet nie spojrzała kto to był. Wstała szybko i już chciała się trochę zezłościć na tego kogoś, ale rozpoznała w tej osobie Leo. 
-Cześć-powiedział onieśmielony. Nie widział jej tak długo, a ona tak wypiękniała aż odebrało mu mowę.
-Lio! -krzyknęła i rzuciła mu się w ramiona. 
Oczywiście Leo odwzajemnił uścisk i raczej żadne z nich nie miało zamiaru zaprzestać tego pięknego przywitania. Kiedy jednak się od siebie oderwali, postanowili przejść się jeszcze. Oboje nie za bardzo lubili dyskotek, więc woleli ten czas spędzić razem. Rozmawiali i wygłupiali się jak za dawnych czasów jak byli jeszcze dziećmi. Położyli się razem na piasku i oglądali gwiazdy.
-Amy wiesz, zawsze chciałem ci to powiedzieć, ale nie wiem czy to odpowiednie po tak długiej rozłące.
-Mów prosto z mostu.
-Kocham cię Amy. Zawsze cię kochałem.
Co miała zrobić? Płakać ze szczęścia czy skakać? A co miała mu odpowiedzieć? Czuła do niego to samo.
-Zaskoczyłem cię, czy po prostu myślisz nad tym jak mnie zbyć?
-Nie Leo, ja też cię kocham.
W tej chwili główna bohaterka nie pomyślała o niczym innym jak tylko o Leo i o tym co przed chwilą powiedział. Kochali się od bardzo dawna, a teraz po raz pierwszy się pocałowali. Ten pocałunek miał dla nich magiczną moc, ale nie tylko na nim się zakończyło. Amy i Leo oddali się sobie w zupełności. Każdy z nich wiedział, że pierwszy raz przeżyją razem, ale przecież nigdy nie powiedzieli by tego na głos. Kochali się i tylko to się teraz liczyło.
  • Jest prolog w którym zaczęła się historii dwóch zagubionych serc. Jak się zakończy? Co spotka po drodze głównych bohaterów? Mam nadzieję, że to opowiadanie zainteresuje was chociaż w małym stopniu. Zapraszam do komentowania (to bardzo motywuje) i Pozdrawiam ;)
  • Ps. Tolka dawaj next u ciebie :*



3 komentarze:

  1. Świetny prolog, świetnie się to wszystko zapowiada. A końcówka.... Wspaniała... Bardzo zaciekawiła mnie ta historia od początku, dobrze, że znowu piszesz opowiadanie o Messim!!:)
    P.S. U mnie niestety nadal brak weny.. Nie mam pomysłu jak kontynuować, co pisać dalej.Spróbuje dzisiaj coś napisać... Zobaczymy co z tego będzie a nie chce dodawać jakiś flakow z olejem.
    Pozdrawiam!!! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbuj, próbuj na pewno ci się uda. Rozumiem cię, brak weny jest naprawdę okropny, ale zobaczymy. Pisz jak wpadnie jakiś pomysł ;)
      Ps. Dziękuje bardzo, że postanowiłaś tu zajrzeć.

      Usuń
    2. Cudowny prolog. Już się nie mogę doczekać na to opowiadanie! :)

      Usuń