sobota, 23 maja 2015

Epilog

*Pięć lat później*
-Tato, a opowiesz mi jak poznałeś mamę?
-Skąd nagle takie pytanie u ciebie?
-No bo znacie się z dzieciństwa i chciałbym wiedzieć jak zaczęła się wasza miłosna historia.
-No dobrze Thiago jeśli chcesz to ci opowiem.
Leo spojrzał w lusterko i zauważył, że jego syn szeroko się uśmiechnął i czekał na opowieść "taty i mamy". Jechali właśnie oboje do domu, po treningu. Amy na pewno czekała na nich już z obiadem, a po za tym mają dzisiaj piątą rocznicę ślubu, więc postanowili się wybrać wieczorem na kolację. W tym celu Thiago dziś będzie nocował u państwa Pique. Piłkarz patrząc na drogę, zaczął opowiadać, a malec z tyłu słuchał jak zaczarowany.
       Pewnego słonecznego wieczoru jak zwykle wyszedłem pobiegać. Wiedziałem, że jeśli chcę zostać piłkarzem to muszę dbać o kondycję. Biegłem jak zawsze tą samą ścieżką. Moje myśli krążyły wokół mojego przyjaciela z dzieciństwa Thomasa. Powiedział mi, że jego siostra za niedługo się przeprowadzi do Rosario i zamieszka z nim. Obiecał, że nas pozna. Ja zawsze byłem nieśmiały i zamknięty w sobie, ale chciałem poznać kogoś nowego. Z tymi myślami biegłem i nawet przekroczyłem mój codzienny limit. Nie przejąłem się tym, aż w końcu przez moje zamyślenie wpadłem na kogoś. Była to dziewczyna, piękna dziewczyna. Na początku krzyczała, że nie potrafię biegać i jestem ślepy, a ja tylko stałem i się w nią wpatrywałem. W końcu kiedy się otrząsnąłem to ją przeprosiłem i się przedstawiłem. 
-Przepraszam, ja nie chciałem. Po prostu się zamyśliłem. Jestem Leo, a ty?
Dziewczyna niepewnie na mnie spojrzała, ale odpowiedziała już łagodniejszym tonem.
-Amymarie Gaertner.
-Chwila ty jesteś siostrą Thomasa?
-Tak, a co?
-Ja jestem jego przyjacielem. 
Na twarzy nieznajomej pojawił się uśmiech i pełna entuzjazmu rozpoczęła dalszą rozmowę.
-A tak to ty jesteś Leo Messi. Ten wspaniały dziesięcioletni piłkarz, który mierzy tak wysoko. Thomas wiele mi o tobie opowiadał. 
-A ty tancerką i piosenkarką.
Zaśmialiśmy się oboje i postanowiliśmy pójść oboje na spacer. Sam wtedy byłem zdziwiony, że tak swobodnie mogę się czuć przy jakiejkolwiek dziewczynie. Ona mnie oczarowała. Miałem jedyne 10 lat i mało ją znałem, a już zdążyłem się w niej zakochać. Jak widzisz to uczucie trwa do tej pory i szybko nie wygaśnie.
-Tato nie mogę w to uwierzyć. Miałeś 10 lat i się zakochałeś?
-Widzisz Thiago, twoja mama to wyjątkowa kobieta.
Po tych słowach Leo zaparkował samochód i ruszył w stronę domu razem z synem. Weszli i od razu skierowali się do kuchni. Tam ujrzeli uśmiechniętą Amy, czekającą z obiadem. Pierwszy powitał ją ich mały synek.
-Mamo! Wiesz jak dzisiaj było fajnie na treningu. Ja i Milan cały czas strzelaliśmy bramki.
-To wspaniale Thiago, ale teraz idź umyć rączki przed obiadem.
Thiago radośnie wybiegł z kuchni do łazienki, a Messi podszedł do Amy. Uśmiechnął się zalotnie i zaczął namiętnie całować swoją ukochaną.
-Wszystkiego najlepszego kochanie w naszą piątą rocznicę.
-Leoś, już trzeci raz mi to dzisiaj mówisz.
-Bo cię kocham.
Znów powrócił do namiętnego całowania swojej wybranki. Dotknął jej brzucha i powiedział.
-Może dziś wieczorem zapracujemy nad małą tancerką?
W tym momencie do kuchni wszedł Thiago i zapytał.
-Będę miał siostrę?
Amy i Leo nie powstrzymali śmiechu. Wszyscy zasiedli przy stole i zaczęli jeść.
-No mój drogi mężu, teraz wytłumacz synowi czy będzie miał siostrę.
Thiago spojrzał na tatę, czekając na wyjaśnienia. Argentyńczyk nie wiedział co ma odpowiedzieć. 
-Thiago za niedługo będziesz miał siostrę albo braciszka. Gwarantuję ci, a teraz jak zjadłeś to idź szykować plecak. Przecież dziś śpisz u wujka Gerarda i cioci Shakiry. 
-Tak będę spał u Milana!
Amy spojrzała na Leo, a ten wysłał jej buziaka.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-Czego ty ode mnie żądasz?
-Zemsty.
-Ale...
-Żadnego ale. Wiem, że ty też pragniesz zemsty na tym całym Messim. Jutro wychodzisz z więzienia i za opłatą pomożesz mi wykonać mój plan.
-Dobra okej, ale co takiego zrobił ci Messi?
-Nie on, a Amy. Odebrała mi Leo. Gdyby nie ona to może teraz ja byłabym żoną najlepszego i najbogatszego piłkarza na świecie, ale ona mi to odebrała. Teraz chcę, żeby cierpiała. Wchodzisz w to czy nie?
Michael niepewnie spojrzał na swoją rozmówczynię, ale w końcu uścisnął jej dłoń.
-Wchodzę.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Weszli do domu i na chwilę stali naprzeciw siebie. Wszędzie panowała ciemność. Leo mocno przytulił Amy i trwali w tym pięknym uścisku na środku korytarza. W końcu oderwali się od siebie. Leo nie czekając ani chwili dłużej, zaczął całować Amy. Ona oddawała jego każde pocałunki. Były one namiętne i pełne uczuć. Po tylu latach i przeszkodach wciąż są razem i wciąż się kochają. Leo podniósł Amy i zaniósł do ich sypialni. Amy doskonale wiedziała do czego dąży jej ukochany i dobrze wiedziała, że oboje tego chcą tak samo. Leo lekko ją ułożył i patrząc w jej oczy znów tego dnia wyszeptał te dwa magiczne słowa.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.
Teraz już ich ciała stały się jednością i pokazywały jak silne łączy ich uczucie. Oddali się sobie całkowicie uczuciem i ciałem. Wiedzieli, że żadne z nich nigdy nie pożałuje ich decyzji sprzed pięciu lat. Kochają się i byli pewni, że nikt tego nie zmieni.
  • Ale czy można uciec przed zemstą? Czy można żyć spokojnie, kiedy ktoś próbuję zrujnować twoje życie? Już nie przedłużając, jeśli chcesz się tego dowiedzieć to zapraszam na kontynuację tej historii pod tym adresem Kontynuacja
  • Bardzo się przywiązałam do tego opowiadania i własnie dlatego mam zamiar pisać jego drugą część. Pragnę podziękować tym którzy wytrwale czytali to opowiadanie od początku do końca. Dziękuje za wasze wiadomości na moim asku i wasze motywujące komentarze. To wiele dla mnie znaczy, bo wiem wtedy, że ktoś czyta to co tu piszę. Jeszcze raz dziękuje no i teraz tylko czekać na rozpoczęcie drugiej części. Pozdrawiam ;)





czwartek, 21 maja 2015

Rozdział 10 "Owoc naszej miłości"

Przekręciłam się na drugą stronę i zaczęłam lekko otwierać oczy. Po ich otwarciu ujrzałam śmiejącego się Leo, który opierał się na łokciu i patrzył na mnie.
-Dlaczego mnie nie obudziłeś?
-Dzisiaj oboje mamy wolne. Możesz spać, a po za tym uwielbiam patrzeć na ciebie kiedy jesteś pogrążona we śnie. 
W odpowiedzi uśmiechnęłam się i ucałowałam Leo w usta. Chciałam wstać, ale mój ukochany mnie powstrzymał. Przyciągnął mnie z powrotem do siebie i zaczął namiętnie całować. Nie powstrzymywałam go, oddawałam mu każde jego pocałunki aż w końcu przerwał nam dzwonek jego komórki. Zrezygnowany odebrał telefon, a ja korzystając z okazji zabrałam ciuchy i poszłam się ogarnąć do łazienki. Leo o niczym nie wiedział, ale ja i Shaki jedziemy dzisiaj do ginekologa. Prawdopodobnie jestem w ciąży, ale jeszcze nic nie powiem Messiemu. Najpierw chcę być pewna tego w 100%. Umyłam się, ubrałam i wyszłam z łazienki. Ku mojemu zdziwieniu Argentyńczyka nie było w sypialni. Zeszłam na dół do kuchni i zobaczyłam Leo, który coś gotował. Oczywiście przy tym wykonywał swój dziki taniec. Pokiwałam głową i usiadłam na krześle, obserwując "kuchennego tancerza". Kiedy Leoś się odwrócił podbiegł do mnie w podskokach i znów zaczął tą swoją czułość. Jednak znów nie było nam dane trwać w tym idealnym stanie długo, ponieważ ktoś dobijał się do drzwi. Leo poszedł otworzyć. Usłyszałam jak się z kimś wita, a już po chwili pojawił się w progu pomieszczenia z Alvesem. 
-Witam panią Messi.
-Witam pana Alvesa.
Chłopaki zaczęli tańczyć, a ja nie wyrabiałam już ze śmiechu. Nareszcie śniadanie było gotowe i cała nasza trójka skorzystała z posiłku. 
-Słuchajcie, przyjechałem w bardzo ważnej sprawie.
-Jakiej?
-Mam propozycję na dziś, nie do odrzucenia.
Spojrzałam na barcelońską "10", a on na mnie. 
-Dziś robię imprezę i jesteście na nią zaproszeni!-wykrzyknął szczęśliwy Brazylijczyk.
-Dani, ostatnio coś za często imprezujemy.
-Oj tam. To przyjdziecie?
-Jasne. 
Kończąc jedzenie, spojrzałam na zegarek i wstałam szybko.
-Chłopaki przepraszam, ale mam spotkanie z Shaki.
-Kiedy wrócisz?
-Za niecałe dwie godziny. 
Pożegnałam się z piłkarzami i ruszyłam w stronę kliniki, gdzie czekała na mnie już Shaki. Przywitałam się z nią i weszłyśmy do gabinetu.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dani odjechał niecałe pół godziny temu, Amy też jeszcze nie ma, więc postanowiłem powspominać. Wyciągnąłem stary album ze zdjęciami. Połowa zdjęć to moja rodzina i Amy z Thomasem. Można powiedzieć, że zawsze byliśmy blisko siebie. Pamiętam, że kiedy tylko ją poznałem to od razu się w niej zakochałem, ale nigdy nie miałem na tyle odwagi, aby jej to powiedzieć. Zawsze chodziła na moje mecze i wspierała mnie przy moich wyborach. Ja natomiast zawsze chodziłem na jej występy taneczne. Dopełnialiśmy się. Zawsze nazywali nas parą zakochanych. Najsmutniejszy czas między nami to mój wyjazd do Barcelony. Obiecaliśmy wtedy, że będziemy sobie wysyłać listy, a ja będę wracał na wakacje jeszcze przed urodzinami Amy. Kto by pomyślał, że nasza znajomość przetrwa aż tak dużo? Teraz jesteśmy razem i jesteśmy szczęśliwi. 
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-Rozumiem, że mam cię odwieźć już do domu?
Pokiwałam głową i jeszcze raz uśmiechnęłam się szeroko głaskając brzuch. Jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie. Jestem w ciąży z mężczyzną, którego kocham odkąd tylko pamiętam. Już nie mogę się doczekać jego reakcji. Nie wiem nawet kiedy, dotarłyśmy na miejsce. Pożegnałam przyjaciółkę i niemal wbiegłam do domu. Zastałam Leo w salonie. Przywitał mnie i nie chciał wypuścić z uścisku swoich silnych ramion. 
-Leo mam ważną sprawę, pieszczoty na później. 
-No dobrze, więc zamieniam się w słuch. 
Wzięłam jego dłoń i położyłam sobie na brzuchu. Na twarzy piłkarza rósł coraz to szerszy uśmiech.
-Czy...
-Tak.
Leo zaczął skakać i krzyczeć ze szczęścia. Na końcu klęcząc przede mną i całując miejsce, gdzie wcześniej miał położoną rękę. Jego radości nie było widać kresu. Postanowił na dzisiejszej imprezie u Alvesa o tym wszystkich powiadomić. Czułam, że moje życie u boku tego wariata będzie cudowne i pełne naszej miłości. Za parę miesięcy na świecie pojawi się owoc naszej miłości i stworzymy idealną, pełną czułości rodzinę. Czego można chcieć więcej? 
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-Dani przestań na chwilę śpiewać, chciałbym coś ogłosić.
-No, ale Messi ja jestem piosenkarzem.
-Chyba fałszerzem. Najpierw naucz się śpiewać-wystawiłem przyjacielowi język.
-Dobra co to za ważne ogłoszenie?-spytał zniecierpliwiony Gerard.
-Amy i ja spodziewamy się dziecka!
Wszyscy zaczynali nas przytulać i nam gratulować. Niestety nie mogło zabraknąć tekstów naszych przyjaciół.
-Będzie mały Messi!-krzyczał Alves.
-Leo strzelił bramkę!-te słowa już należały do Pique. 
Ich głupocie nie dorówna nikt inny no, ale bez nich byłoby nudno. Jedyna osoba, która zwykle potrafiła jeszcze w miarę nad nami panować to Puyol. Jednak jemu też zdarzały się szalone pomysły. Mimo wszystko jesteśmy jedną wielką rodziną i wszyscy się kochamy.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wróciliśmy do domu bardzo późno w nocy, ale nie byliśmy jeszcze zmęczeni. Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Jak się okazało przyjechał do nas Kun. Czekaliśmy na niego, ale miał przyjechać dopiero za tydzień. Oczywiście Leo od razu pochwalił się, że zostanie ojcem i przyjęliśmy kolejne gratulacje, tym razem od najlepszego przyjaciela Messiego. Mnie zaczął już morzyć sen, więc ruszyłam w kierunku sypialni, w celu pójścia spać. Natomiast słynne Kunessi przez całą noc rozmawiało, rozrabiało i lepiej nie wiedzieć co tam jeszcze wymyślali. W każdym razie nie spodziewałam się czystego salonu na następny dzień po ich nocnych wybrykach.
  • Dziś krótszy rozdział, ale to dlatego, że do napisania pozostał już tylko epilog. Dziękuje ślicznie za ostanie komentarze i zachęcam do komentowania tego rozdziału.
  • WAŻNE!!! Tutaj ma pojawić się jeszcze tylko epilog, ale mam pomysł na drugą część tego właśnie opowiadania. Jednak za nim zacznę cokolwiek to chciałabym wiedzieć, czy ktoś czytałby kontynuację. Opinie na ten temat można pisać w komentarzach lub na moim asku http://ask.fm/Gunia131213 Pozdrawiam i do epilogu ;) 



piątek, 15 maja 2015

Rozdział 9 "Bordowo-granatowa rodzina"

*Dwa tygodnie później, koncert*
-Stresujesz się?
-Wiesz stres jest nieodłączną częścią publicznych występów, ale też jest pewnego rodzaju motywacją.
-Shaki ty zawsze jesteś pozytywna.
-No widzisz, Amy ty też powinnaś.
-Zostało 15 sekund do wyjścia na scenę-powiedział gitarzysta.
Parę chwil później rozbrzmiały pierwsze koncertowe dźwięki i dziewczyny wyszły na scenę. Zaczęły od szybkiej piosenki Shakiry "waka waka" do której od razu cała publiczność zaczęła tańczyć i śpiewać. Po kilkunastu innych piosenkach przyszedł czas na tą do której na scenę mają wziąć parę osób. Wybierać zaczęła oczywiście Kolumbijka.
-Pique!
Krzyknęła uśmiechnięta, a na scenę wbiegł roześmiany Gerard. Zaraz za nim Alves, Puyol i Xavi z Iniestą. Przyszła kolej na Amy. Ona oczywiście wybrała Leo, Mię i Thomasa. Kiedy wszyscy dotarli na środek sceny zaczęli dziki taniec i raczej nie zdołali utrzymać powagi. Chłopaki wygłupiali się w najlepsze. Alves z Thomasem nawet zatańczyli razem. Natomiast Gerard i Leo ani na krok nie odstępowali swoich wybranek. Niestety minął już wybrany czas i musieli wrócić do reszty publiczności, a Shaki i Amy zakończyły swój koncert. Zebrały gromkie brawa i zeszły ze sceny. Później rozdały parę autografów i ruszyły na parking. Kiedy dotarły na miejsce, ujrzały swoich przyjaciół. Wsiedli do samochodów i wszyscy pojechali w stronę domu państwa Pique. Tam ma się odbyć spotkanie. Nikt nie wiedział z jakiego powodu. Pewnie coś ważnego. Po 20 minutach jazdy dotarli na miejsce. Weszli do willi i włączyli muzykę. Znów zaczęły się wariactwa, ale przerwali je Gerard i Leo, którzy stanęli na środku sali. Głos zabrał Hiszpan.
-Pewnie nie wiecie dlaczego wszystkich tu sprowadziliśmy?
Wszyscy kiwnęli zgodnie głową, że nie. Tym razem głos zabrał Argentyńczyk.
-Zapraszamy do nas Shaki i Amy.
Dziewczyny zdziwione podeszły do nich. Thomas już domyślił się o co chodzi i zaczął się uśmiechać jakby wygrał w totka. Niespodziewanie Leo i Gerard uklękli przed swoimi kobietami i wyciągnęli małe pudełeczka w których znajdowały się pierścionki zaręczynowe. Nie minęła minuta, a szczęśliwe piosenkarki już miały pierścionki na swoich palcach. Jednak, aby tradycję podtrzymać, rozkręciła się impreza. Leo nic nie pił. Doskonale wiedział, że zwinie się z Amy szybciej z imprezy, ponieważ jutro mają rozprawę sądową przeciwko Michaelowi. Równo o 2:00 wrócili do swojego domu. Tak Amy zamieszkała u Leo, a Mia i Thomas wynajęli wspólnie małe mieszkanko. Chodź oni się jeszcze nie ujawnili to i tak było wiadomo, że pomiędzy nimi też coś rozkwita. Amy przestała rozmyślać o przyjaciółce i jej bracie, zadając pytanie Messiemu.
-Od jak dawna planowaliście podwójne zaręczyny?
-Od bardzo dawna. 
Argentyńczyk podszedł do Amy i ją namiętnie pocałował. Potem wyszeptał.
-Za niedługo podwójny ślub.
Tym razem to Amy oddała pocałunek.
-Taki mężczyzna jak ty to skarb.
Leo podniósł Amy i zaniósł do sypialni. Ułożył ją lekko na ich wspólnym łóżku i zasnęli w swoich objęciach, mając nadzieję, że jutro raz na zawsze pozbędą się Michaela.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
*Następny dzień, przed salą rozpraw*
Leo i Amy właśnie stali i czekali na rozpoczęcie się rozprawy. Nagle na korytarz dwóch policjantów wprowadziło Michaela. Amy od razu odwróciła się do swojego ukochanego, a ten mocno ją przytulił i gładził po włosach. Wymienił z Michaelem pełne nienawiści spojrzenia i mieli już wchodzić na salę rozpraw. Rozprawa trwała około godziny, teraz czekali na werdykt sędzi. 
-Zebrane dowody i zeznania świadków potwierdzają przestępstwa popełnione przez oskarżonego. Był pan już nie raz karany, ale teraz czyny są na prawdę obciążające. Zarzuca się panu między innymi posiadanie fałszywych dokumentów, posiadanie nielegalnej broni i zlecenia zabójstwa na pana Messiego. Po konkretnym zbadaniu sprawy kara jaka pana czeka to 5 lat pozbawienia wolności i nadzór psychologa. Dziękuje i sprawa zostaje zamknięta. 
Leo i Amy odetchnęli z ulgą, wyszli z budynku szczęśliwi i pełni entuzjazmu. Wiedzieli, że nic już im nie stoi na przeszkodzie do ułożenia sobie wspólnego życia. Nagle Messiemu zadzwonił telefon. Był to jego przyjaciel Kun, odebrał.
-Cześć Leosiu.
-Witam cię Kunie, czy coś się stało, że dzwonisz?
-Nie to znaczy tak. Mam do ciebie ważną sprawę.
-Jaką?
-Wiesz, że mam w tym tygodniu przyjechać do Barcelony i...
-Tak Sergio możesz przyjechać do nas i nie musisz wynajmować pokoju w hotelu.
-Jak ty mnie dobrze znasz mój bracie, ale jesteś pewny, że nie będę wam przeszkadzał?
-Nie no coś ty. Zresztą sami cię tu zaprosiliśmy.
-No tak, ale...
Amy zabrała telefon Messiemu.
-Kun możesz i już.
-O witam cię Amy. Pytam, bo nie chcę wam przeszkadzać.
-Nie będziesz przeszkadzał. Przyjeżdżaj jak najszybciej, my czekamy. 
Po zakończonej rozmowie telefonicznej Amy i Leo ruszyli do domu. Musieli się przygotować na dzisiejszą wycieczkę. Mają jechać na plaże, lecz nie sami. Oczywiście ze swoimi przyjaciółmi.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-Alves, nie chlap wodą!-zawołał zdruzgotany Iniesta, który był dzisiaj najczęstszą ofiarą Daniego. 
Chłopaki grali w piłkę i skakali do wody. Jednymi słowy, zachowywali się jak dzieci, a dziewczyny leżały i śmiały się z ich pomysłów. Z daleka można było dojrzeć jedną, wielką i szczęśliwą bordowo-granatową rodzinę.

  • Więc nie pozostało nic innego jak tylko czekać na wasze opinie ;)
  • 5 komentarzy=10 rozdział. Pozdrawiam i do następnego :*




  • wtorek, 12 maja 2015

    Rozdział 8 "Brak wrogów=brak problemów"

    -Amy wstawaj!
    Amy otworzyła oczy i ujrzała pochylającego się nad nią jej brata.
    -A gdzie Shaki i Mia?
    -Spokojnie pojechały do domu się przebrać. Ciebie nikt nie budził, bo i tak wolałabyś tu zostać.
    -Masz rację.
    -Amy? Czemu masz taką minę, przecież z Leo wszystko w porządku.
    -Tak, ale to wszystko przeze mnie. Gdyby mnie tu nie było to teraz nie leżałby w szpitalu tylko trenował przed dzisiejszym meczem.
    -Amy, nawet tak nie mów!
    Rozmowę przerwała im pielęgniarka Leo.
    -Pan Messi się wybudził i pytał o panią.
    Amy otarła łzy i ruszyła w stronę sali. Niepewnie do niej weszła i ujrzała siedzącego Leo, który lekko się uśmiechnął na jej widok. Pierwsze co jej się rzuciło w oczy to jego zabandażowana klatka piersiowa. Podeszła do niego i nie wytrzymała. Wtuliła się do niego i nie miała zamiaru go puszczać. Leo zaczął ją gładzić po włosach. Mimo tego, że uciskała go w bolesne jeszcze miejsce po operacji, czuł się najszczęśliwszym mężczyzną na świecie. Czuł spełnienie i wiedział, że w ramionach trzyma cały swój świat.
    -Leo, tak się o ciebie bałam.
    Spojrzeli sobie w oczy. Messi otarł łzy swojej ukochanej.
    -Jestem przy tobie i zawsze będę.
    -Kocham cię Lio!
    -Ja ciebie też.
    -Leo tak bardzo cię przepraszam.
    -Słucham?
    -No, bo gdyby nie ja to dzisiaj byś grał i nie musiał przechodzić rehabilitacji.
    -Amy. Posłuchaj od dzisiejszego meczu ważniejsza jesteś ty, a rehabilitacja ma potrwać mniej niż miesiąc.
    Znów ją przytulił i ucałował w czubek głowy.
    ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
    *Parę godzin później po meczu*
    -Dobra chłopaki tylko spokojnie-powiedział Puyol.
    Weszli do sali Messiego, ale czy byli oni spokojni? Oczywiście, że nie. Wszyscy od razu zaczęli go przytulać i wypytywać o stan zdrowia. Wygrali mecz 5:0 i każdą bramkę dedykowali właśnie Argentyńczykowi.
    -Mam nadzieję, że oglądałeś mecz-powiedział poważnym tonem Pique.
    -Tak Geri, oglądałem. Piękna bramka.
    -Oj przestań, bo się zarumieni-powiedział Alves.
    Pique uderzył go z łokcia w żebra i znów zaczęli swoją bitwę.
    -Kiedy masz wypis?-zapytał Xavi kręcąc głową.
    -Jutro-uśmiechnął się Leo powstrzymując śmiech. 
    Tego mu było trzeba. Obok siebie ma swoją ukochaną Amy i najlepszych przyjaciół o jakich tylko można zamarzyć. Czuł, że teraz będzie już tylko lepiej. Nagle przypomniał sobie o pierścionku, ale Thomas jakby wyczytując to z jego wyrazu twarzy podał mu pudełko tak, żeby Amy tego nie zauważyła. Tak to prawda. Amy miała ten pierścionek, ale jej sprytny brat wyjął jej go z torebki jak była w łazience. Wymienili się jeszcze porozumiewawczymi uśmiechami i oddali się z powrotem w wir rozmów.
    -----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
    Ktoś zapukał do drzwi jego mieszkania. Natomiast niczego nie spodziewający się Michael je otworzył. Jakież było jego zdziwienie kiedy zobaczył w nich dwóch funkcjonariuszy.
    -Dzień dobry, czy pan Michael Zucco?
    -Tak, a w czym mogę pomóc?
    -Jest pan zatrzymany za popełnienie przestępstwa.
    -Ale jakiego?
    -Zlecił pan zabójstwo pana Lionela Messiego.
    -Niczego mi nie udowodnicie!
    -Zobaczymy.
    Skuli go w kajdanki i wynieśli z mieszkania. Po paru minutach wzięli go na przesłuchanie. Nie wytrzymał. Wiedział, że już i tak jest skończony. Mają twarde dowody przeciwko niemu. Przyznał się. Komisarz po przesłuchaniu i zamknięciu Michaela zadzwonił do Amy.
    -Dzień dobry pani Amymarie?
    -Tak.
    -Mamy Michaela Zucco.
    Usłyszał głośne westchnienie Argentynki.
    -Musimy przyjechać?
    -Nie. Przyznał się do wszystkiego. Teraz musicie tylko złożyć oskarżenie do sądu i jestem pewny, że będziecie go mieli z głowy na ładnych parę lat.
    -Dziękuje panu. 
    -To moja praca.
    Amy po zakończeniu rozmowy przekazała reszcie taką wspaniałą wiadomość i w sali szpitalnej można było usłyszeć głośne okrzyki szczęścia. Amy podeszła do Leo i go przytuliła. Nagle odezwał się Gerard.
    -Dobra całujcie się już. Czym szybciej tym mniej nas będzie bolało.
    Leo pokiwał tylko głową i pocałował swoją miłość. Ich pocałunek był namiętny i pełen uczuć. Wszyscy zaczęli gwizdać i klaskać, ale nie mogło się też obejść od tekstów pana Pique.
    -Dobra skończcie już, bo się połkniecie.
    Amy i Leo oraz reszta przyjaciół wybuchli śmiechem, a Shaki klepnęła Hiszpana w ramię, żeby mu dać do zrozumienia, aby im nie przeszkadzał. 
    • Nie ma wrogów, więc nie powinno być już problemów, prawda? Czy teraz Amy i Leo będą  mogli sobie ułożyć normalnie życie? Już nie przedłużając, chciałam bardzo przeprosić, że tak dawno nie było rozdziału. Nie będę się usprawiedliwiać, bo wiem, że zawaliłam. Obiecuję poprawę. Więc następny pojawi się w czwartek, najpóźniej w piątek. Pozdrawiam i czekam na wasze komentarze ;)





    piątek, 8 maja 2015

    Rozdział 7 "Opłacany morderca"

    Wszyscy siedzieli przed salą operacyjną. Cała drużyna razem z Shaki, Amy, Mią i Thomasem czekali na jakieś wieści od lekarza. Operacja trwała już ponad dwie godziny i wszyscy zaczynali się już stresować. W końcu zniecierpliwiony i zdenerwowany tą całą sytuacją Alves wstał.
    -Czekamy już tyle czasu, ileż można?
    -Spokojnie-poklepał go po ramieniu Iniesta-Nie długo wszystkiego się dowiemy.
    Znów zapanowała dzwoniąca w uszach cisza. Każdy już miał dość. Nie wiedzieli co się dzieje z Leo i strasznie się o niego bali. Jedyne co można było usłyszeć wśród tej przerażającej ciszy to pociągnięcia nosem. Amy już nawet nie miała siły płakać. Jej brat przytulał ją i gładził po włosach. Nagle zadzwonił telefon Gaertner. Był to komisarz, który od razu zaczął śledztwo. 
    -Halo?
    -Rozmawiam z panią Amymarie Gaertner?
    -Tak, czy coś się stało?
    -Złapaliśmy nie jakiego Christophera Smitha. To jego znaleziono nie daleko domu pana Messiego. Próbował on pozbyć się pistoletu. Moją prośbą jest, aby przyjechała pani jak najszybciej na komisariat i potwierdziła nasze przypuszczenia.
    -Tak, oczywiście. Za 20 minut będę.
    -Doskonale.
    Rozłączyła się i łzy samowolnie spłynęły jej po policzku. Wiedziała, że to wszystko przez nią. Gdyby nie przyjechała do Barcelony i nie pojawiała się ponownie w życiu Leo to teraz nie leżałby na stole operacyjnym. Właśnie, teraz musiała jechać na komisariat, ale również nie chciała zostawić Leo. Chciała być tu, w szpitalu. 
    -Amy?-przerwała jej rozmyślanie Shaki.
    -Tak?
    -Kto dzwonił?
    -Komisarz. Mam być na komisariacie za 20 minut.
    -W porządku. Gerard i Carles pojadą z tobą, a reszta zostanie. W razie czego, będziemy dzwonić.
    -No dobrze.
    Amy, Puyol i Pique wyszli niechętnie ze szpitala. Od razu obrali kurs na posterunek policji. Jechali w ciszy i nikomu nawet nie wpadło do głowy, żeby się odezwać. Po paru minutach byli już na miejscu i ruszyli w stronę budynku. Komisarz od razu podszedł do Amy i zabrał ją do pokoju przesłuchań. Miała zobaczyć znów na oczy mężczyznę, który chciał jej odebrać jedyną miłość. Kiedy go wprowadzali na plecach poczuła drgawki. Od razu go rozpoznała i mogła już wyjść. Komisarz został jeszcze go przesłuchać. Amy po wyjściu nie dała rady, opadła na krzesło i znów się rozpłakała. Pique i Puyol od razu do niej podbiegli. O nic nie pytali. Po prostu ją uspokajali jak najprawdziwsi przyjaciele. Jej sumienie nie dawało jej jednak spokoju. Poznała tylu przyjaciół, zaczynała sobie układać nareszcie życie i to dzięki Leo. Czuła się winna temu wszystkiemu. Uważała, że to ona teraz powinna leżeć w szpitalu, a nie jej ukochany. Siedzieli i czekali na koniec przesłuchań. W końcu przed nimi pojawił się komisarz.
    -Sądzę, że przy wszystkich z was mogę mówić o postępach śledztwa?
    -Tak.
    -Więc zacznijmy od tego, że Christopher Smith przyznał się i bynajmniej to nie jego zachcianka zastrzelenia piłkarza. Był on już parę razy karany. Jest po prostu opłacanym mordercą. Działa za pieniądze. Powiedział, że działał na zlecenie nie jakiego Michaela Zucco. Czy państwo go znają?
    -Michael, o boże. Tak znam go. On jest człowiekiem, który już nie raz namieszał mi i Leo w życiu.
    -Rozumiem. Postaramy się jak najszybciej go odnaleźć i wytoczyć mu proces. Jednak najpierw musimy wiedzieć co z panem Messim. On też powinien złożyć zeznania.
    -Leo ma jeszcze operację.
    -Rozumiem. Będziemy w kontakcie. Na wszelki wypadek możecie wynająć ochronę.
    -Dziękujemy bardzo.
    Nic więcej nie powiedzieli. Wyszli z komisariatu i jechali z powrotem do szpitala.
    -Wiedziałem, że ten cały Michael jest jakiś podejrzany-powiedział Pique-Mogłem zabić gnoja jak była okazja.
    -Geri, nikt nie zdawał sobie sprawy z tego, że takie coś się wydarzy. Najważniejsze to teraz być przy Leo i czekać na wiadomości o jego stanie. Później wytoczymy proces i wszystko się ułoży-powiedział niepewnym głosem Puyol.
    Każdy doskonale wiedział, że nie wiadomo czy Argentyńczyk z tego wyjdzie cało. Nie wiadomo co dzieję się na sali operacyjnej.
    Wkroczyli do szpitala i od razu pobiegli pod salę. Tam spotkali swoich przyjaciół. Wciąż czekających i wciąż coraz bardziej zniecierpliwionych.
    -Bez zmian-głos zabrał Thomas. 
    Na te słowa Puyol, Pique i Amy usiedli zrezygnowani na krzesła i dalej czekali. Minęły kolejne dwie godziny, kiedy w końcu wyszedł lekarz. Wszyscy od razu wstali ze swoich miejsc i spojrzeli na niego wyczekująco.
    -Operacja była ciężka. Pan Messi stracił dużo krwi, ale udało nam się go uratować. Na szczęście kula nie ugrzęzła głęboko i nie uszkodziła żadnych narządów wewnętrznych. Pacjent powinien wybudzić się do 48 godzin, a potem czeka go długi odpoczynek i specjalne ćwiczenia. Natomiast jeżeli chodzi o piłkę to po rehabilitacji będzie mógł wrócić do gry.
    Bliskim Lionela ulżyło. Każdy teraz mógł odetchnąć z ulgą. Chłopaki postanowili, że zagrają jutrzejszy mecz i każdą swoja bramkę zadedykują Messiemu. Amy, Shaki, Thomas i Mia zostali jeszcze w szpitalu. Lekarz mijający ich po raz trzeci powiedział.
    -Przepraszam bardzo, ale to panu Messiemu wypadło z kieszeni w karetce.
    Podał aksamitne, czerwone pudełko do rąk Amy. Ta otworzyła je, a w środku znajdował się pierścionek. Była w szoku. Dziękowała Bogu, że nie zabrał jej Leo i była pewna, że teraz już będzie tylko lepiej. Postanowiła ułożyć sobie życie z Lio w Barcelonie i była pewna, że już nic złego nie może się wydarzyć. Jedyne co ją będzie męczyło do końca życia to wyrzuty sumienia.
    • Nie wiem czy wam ten rozdział przypadł do gustu no ale jest jaki jest. Dziękuje za komentarze pod ostatnim rozdziałem i dla pewności nie miałam zamiaru uśmiercać Leo. No to do następnego i Pozdrawiam wszystkich czytających :*
    • Rozdział dedykuję mojej siostrze Ewelinie, która ma jutro urodzinki. To ona mnie wspiera najbardziej przy tym co robię i zawsze jest przy mnie kiedy tego potrzebuję. Kocham cię z całego serca, moja siostrzyczko <3 
    • Ps. Parę komentarzy--->następny rozdział ;)





    poniedziałek, 4 maja 2015

    Rozdział 6 "Pistolet"

    Dziewczyny zmęczone ciągłym tańcem i śpiewem usiadły na krzesłach. Kto by się spodziewał, że Amy tak szybko zaprzyjaźni się z Shakirą. Znały się parę dni, a zachowywały się jakby były najlepszymi przyjaciółkami od dzieciństwa. Mia musiała pojechać do hotelu w jakiejś ważnej sprawie. Nie powiedziała w jakiej, po prostu pojechała, więc Shaki i Amy zostały same. Kolumbijka uznała, że to dobry czas na to, żeby dowiedzieć się co nie co o Amy.
    -Amy, mogę ci zadać pytanie?
    -Jasne.
    -Kim jest ten Michael?
    Gaertner bardzo lubiła Shaki i jej ufała, ale nie chciała przywoływać złych wspomnień. Jednak ostatecznie wszystko opowiedziała swojej nowej przyjaciółce. Kiedy skończyła opowiadać znalazła się w ramionach piosenkarki.
    -Amy wiem, że to trudne, ale co teraz zrobicie?
    -Nie wiem. Nie mam zielonego pojęcia. Z jednej strony kocham Leo i nie chcę znów go zostawiać, ale z drugiej strony wiem, że Michael tak łatwo nie odpuści.
    -Myślisz, że zadarłby ze znanym na całym świecie piłkarzem?
    -Shaki nie mam pojęcia. Kocham Leo, ale ściągam na niego same kłopoty.
    -Nawet tak nie mów. Znam Leo i dawna nie widziałam go tak bardzo szczęśliwego. On cię kocha, zawsze cię kochał. Wszyscy w klubie wiedzieli, że jest twoim fanem, ale nikt się nie spodziewał, że tyle was łączy. Teraz rozumiem jego zachowanie i wiem jedno. Najlepszą rzeczą jaką możesz teraz zrobić to zostać tu w Barcelonie i ułożyć sobie życie z Messim.
    -Dziękuje Shaki...
    Amy nie dokończyła, bo zadzwonił jej telefon. Spojrzała na wyświetlacz i zobaczyła zdjęcie Leo. Uśmiechnęła się, wytarła łzy i odebrała.
    -Słucham cię Leo.
    -Amy próbę kończycie o 22?
    -Tak, a czemu?
    -Pomyślałem, że przyjedziesz do mnie po próbie.
    -Panie Messi, pan ma jutro mecz.
    -Nie daj się prosić, a po za tym chcę ci powiedzieć coś bardzo ważnego.
    -No dobrze.
    -Kocham cię moja wariatko.
    -Wariat.
    -Widzisz dobraliśmy się. Pa.
    -Pa Lio.
    Odłożyła telefon i wzięła się za ostatnią próbę na dzisiaj z Shaki. Natomiast Messi siedział w salonie i czekał na swoją ukochaną. W ręku trzymał aksamitne czerwone pudełko. Sam był ubrany elegancko, a na stole czekała kolacja ze świecami. Wiedział, że to za wcześnie na oświadczyny, ale wiedział też, że nie może żyć bez swojej Amy.
    ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
    Czekała na lotnisku, nikomu nic o tym nie mówiąc. Właściwie to miała być niespodzianka dla Amy. Stała tyłem, kiedy nagle ktoś jej zakrył oczy. Odwróciła się.
    -Thomas!
    -Cześć Mia, a gdzie moja siostra?
    -Na razie na próbie, później pewnie pojedzie do Leo, więc zobaczycie się jutro.
    -Czy ty właśnie powiedziałaś, że moja siostra i Leo...
    -Tak.
    -Jest, udało się. Wiedziałem, że nie wszystko jeszcze stracone. 
    Thomas podniósł Mię i zaczął nią kręcić dookoła. Był szczęśliwy, że jego siostra w końcu może odzyskać upragniony spokój. Spojrzał na Mię, a tej zrzedła mina.
    -Co się stało?
    -Thomas, Michael też jest w Barcelonie.
    -Co, ale jak to?
    -Przyleciał prawdopodobnie wczoraj, a co jeśli on zrobi coś głupiego?
    -Nie pozwolimy na to. Nikt nie ma prawa zepsuć ich miłości. Oni muszą być razem, nie pozwolę odebrać mojej siostrze szczęścia.
    -------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
    Akurat miała wchodzić do domu Leo, ale poczuła, że ktoś ją złapał i zakrył usta.
    -Zapukaj-wyszeptał.
    Amy zapukała, a po chwili zobaczyła w progu Messiego z przerażoną miną. Chciał od razu rzucić się na nieznajomego, ale ten wyciągnął pistolet. Wszedł do środka wciąż trzymając przerażoną Argentynkę i kazał Messiemu iść za nimi bez żadnych sztuczek. Kiedy dotarli do salonu, odepchnął Amy w stronę Leo. Ta padła w ramiona swojego ukochanego i oboje, czekali na rozwój wydarzeń.
    -Nic ci nie zrobił?
    -Nie Leo-wyszeptała zapłakana.
    -Jakie to słodkie. Dobra, bo mamy mało czasu. Mam tu zadanie do wykonania.
    -Czego chcesz? Zostaw nas w spokoju i kto cię tu przysłał?
    -Grzeczniej panie Messi proszę, bo jej stanie się krzywda.
    -Mów czego chcesz.
    -No więc, Leo. Chyba mogę ci mówić po imieniu. Co jest dla ciebie ważniejsze kariera i twoje życie czy życie twojej miłości?
    Amy spojrzała przerażona na Messiego, a ten bez namysłu powiedział. 
    -Moja miłość.
    -Czyli jesteś gotów zginąć za nią?
    -Tak.
    Nieznajomy zbliżył się do Argentyńczyka i wycelował w jego klatkę piersiową pistolet. Amy zaczęła płakać i krzyczeć, żeby Leo tego nie robił, ale dla niego liczyło się tylko to, żeby uratować swoją ukochaną, nawet kosztem śmierci. Po kilkuminutowej ciszy usłyszeć można było tylko wystrzał z broni i głośny płacz. Niedługo potem już tylko karetkę i jeszcze głośniejszy płacz Argentynki.
    -------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
    Niczego niespodziewająca się Shaki siedziała z Gerardem i jedli kolację. Nagle zadzwonił telefon Kolumbijki, więc go odebrała. Niechętnie, bo było już późno.
    -Halo?
    -Shaki...
    -Amy to ty? Czemu płaczesz co się stało?
    -Leo.... pistolet..... szpital.
    -Boże Gaertner uspokój się i powiedz co się stało.
    -Leo jest w szpitalu!
    -Nie! Trzymaj się Amy zaraz tam będziemy.
    Obrońca spojrzał zdezorientowanym wzrokiem na swoją narzeczoną.
    -Geri, Leo jest w szpitalu!
    Już po chwili pędzili do szpitala samochodem, jednak nie tylko oni. Hiszpan postawił w środku nocy na nogi całą drużynę. Wszyscy piłkarze zerwali się ze snu i popędzili w tym samy kierunku. Każdy bał się o Leo. Nie wiedzieli co się stało i to dodatkowo ich przerażało. Nie tylko drużyna dostała tak smutny telefon, ale Thomas i Mia też. Tej nocy wszyscy przyjaciele z pewnością nigdy nie zapomną. Wszyscy mogą przyznać, że była ona najgorszą nocą w ich życiu.
    • Co tu dużo pisać? Jest i szósty rozdział. Mam nadzieję, że podołałam waszym oczekiwaniom. Do następnego i Pozdrawiam ;)






    sobota, 2 maja 2015

    Rozdział 5 "Zemsta czy groźba"

    Otworzyła oczy i zauważyła, że obok niej nie ma Leo. Usiadła na łóżku, przetarła zaspane jeszcze oczy i do sypialni wszedł akurat Messi z tacą na której było śniadanie. Uśmiechnęła się szeroko.
    -Dzień dobry kochanie-powiedział Argentyńczyk.
    -Dzień dobry.
    Podszedł do Amy, postawił tacę na stolik obok łóżka i pocałował swoją ukochaną.
    -Leo ty tak cały czas w samych bokserkach po domu chodzisz?
    -Tylko dla ciebie.
    Ponownie zaczął całować Argentynę.
    -Panie Messi, a nie ma pan dzisiaj przypadkiem treningu?
    -Zaczekają.
    Niestety Amy nie dała za wygraną. Zrzuciła z siebie piłkarza i popędziła do łazienki. Szybko się umyła i zaczęła się zastanawiać w co się ubrać. Przecież nie ubierze swojej wczorajszej, wygniecionej sukienki. Nagle usłyszała, że dzwoni jej telefon. Wybiegła z łazienki w samej bieliźnie i go odebrała. Po drodze wpadła na Messiego, który zaczął się ubierać, ale na widok Amy zastygnął w bezruchu.
    -Halo?
    -Cześć kochana. Domyślam się, że jesteś jeszcze u Leo. Ale mam bardzo ważną sprawę, będziesz dzisiaj na treningu chłopaków?
    -Tak Shaki, ale co się stało?
    -Powiem ci później. To nie rozmowa na telefon.
    -Ok. Shaki zaczekaj jest taka sprawa. Możesz zadzwonić do Mii, żeby też przyszła na trening i wzięła przy okazji dla mnie jakieś ciuchy?
    -Jasne nie ma sprawy.
    -Dziękuje, do zobaczenia.
    -Pa.
    Amy odłożyła telefon i szeroko się uśmiechnęła. Zobaczyła wpatrującego się w nią Argentyńczyka.
    -Coś nie tak?
    -Jak ja chodzę w samych bokserkach po domu to jest źle i jeszcze karzesz mi się szybko ubierać przed treningiem, a sama paradujesz w bieliźnie.
    Amy się zaśmiała i ruszyła w stronę łazienki. Gdy już do niej dotarła zawołała zza drzwi.
    -Leo jadę z tobą na trening!
    Nie usłyszała żadnej odpowiedzi tylko otwarła cicho drzwi i ujrzała tańczącego Leo. Podeszła go od tyłu.
    -Wariat!
    -Za to mnie kochasz. 
    Ku zdziwieniu Amy, Leo się nie wystraszył. Włączył na cały głos radio i zaczął swój dziki taniec. 
    ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
    -O spójrz kto przyszedł-powiedziała Mia siedząca obok Shakiry.
    -Jak tam noc?-zapytała z uśmiechem Kolumbijka.
    -Świetnie-uśmiechnęła się Amy.
    -Dobra, masz tu ciuchy.
    -Dziękuje Mia.
    -Nie ma za co.
    Amy już miała pójść się przebrać do łazienki, ale przypomniało jej się, że piosenkarka miała coś ważnego do powiedzenia.
    -Shaki co to za ważna sprawa?
    -Są dwie. Po pierwsze dzisiaj mamy próbę do 22, a po drugie był u nas wczoraj jakiś Michael.
    -Co!-krzyknęła przerażona Amy.
    -Coś mówił?-zapytała Mia.
    -Mówił, że Leo kiedyś bardzo zranił Amy i teraz chcę was rozdzielić, żebyś nie cierpiała więcej przez Messiego. Uznał, że nie lubicie się spotykać. Nie wiem czy Gerard zrobił dobrze, ale wyrzucił Michaela za drzwi i mu nie uwierzył.
    -Zrobił doskonale-powiedziała Amy. 
    Czuła, że więcej nie wytrzyma, więc poszła do łazienki się przebrać. Akurat na boisko zaczęli wybiegać piłkarze, żeby potrenować. Nie chciała, żeby Leo widział jej łzy. Była pewna, że Michael wie o Leo i tak łatwo nie odpuści. Wiedziała, że piekło dopiero się zacznie. Chciała być silna dla Lio, więc po przebraniu się wyszła i usiadła na trybunach. Razem z Mią i Shakirą nie poruszały tematu Michaela tylko siedziały i śmiały się z "ćwiczących" piłkarzy. Leo położył się na trawie i jak zwykle padł ofiarą oblania wodą, tym razem oblał go Puyol.
    -Carles!-krzyknął Argentyńczyk po czym rzucił w niego piłką.
    Ten zdążył się uchylić, więc oberwał całkiem niewinny Alves. Dani nie był dłużny i rzucił piłką w Puyola.
    -Debilu, to Leo rzucił nie ja. 
    Po paru minutach już wszyscy rzucali w siebie piłkami i wylewali na siebie wodę, a dziewczyny już nie wyrabiały ze śmiechu. Po zakończonym treningu chłopaki poszli się przebrać, a Amy pożegnała się z Leo całusem w usta. Oczywiście wszyscy zaczęli gwizdać i się śmiać, ale dla nich liczyło się tylko ich uczucie. Amy, Mia i Shaki pojechały na próbę, a chłopcy poszli się przebrać i musieli jechać do domów. Jutro grają mecz, więc nie mają czasu na imprezowanie.
    -----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
    -Dobra to na razie Leo. Zobaczymy się jutro.
    -Jasne panie Pique.
    Pożegnał się z kolegami i ruszył w stronę samochodu. Był szczęśliwy jak nigdy dotąd. Między nim, a Amy zaczęło się znów układać i teraz był pewien, że się nie rozstaną. Nie pozwoli, by ktoś mu ją odebrał. Przysiągł sobie, że żaden Michael nie stanie im na drodze do szczęścia. Kiedy już miał odjeżdżać, zatrzymał go jakiś nieznajomy mężczyzna.
    -Przepraszam bardzo czy mógłbym autograf?
    -Oczywiście, dla kogo?
    -Proszę napisać dla Michaela.
    Leo spojrzał niepewnie na mężczyznę i wiedział co się kroi.
    -Co tu robisz?
    -Przyjechałem do mojej dziewczyny Amy.
    -Trzymaj się od niej z daleka, ona cię nie kocha i już ja zadbam o to, żebyś już nigdy jej nie zranił.
    -Zobaczymy panie Messi.
    -Czy ty mi grozisz?
    -Jak bym śmiał. Ja tylko stwierdzam, że Amy prędzej czy później będzie moja.
    Argentyńczyk nie wytrzymał i uderzył Michaela. Ten złapał się za nos po czym się uśmiechnął i powiedział.
    -Powodzenia. 
    Michael odszedł, a Leo wsiadł do samochodu i starał się uspokoić. Był strasznie zdenerwowany. Nie wiedział jakim człowiekiem jest Michael, ale na pewno będzie chciał zemsty. Wiedział jedno, musi skontaktować się z bratem Amy, Thomasem. On na pewno wie coś więcej o Michaelu, a Leo z jego pomocą uniknie zemsty. Przynajmniej taką miał nadzieję.
    • Jaką zemstę planuje Michael? Czy miłość Amy i Leo przyniesie kłopoty? Czy będą mogli być ze sobą szczęśliwi? Czy nikt na tym nie ucierpi? Chciałabym podziękować za te bardzo motywujące komentarze pod ostatnim rozdziałem. Szósty pojawi się jak tu też wybije parę komentarzy. Pozdrawiam i jeśli są jakieś pytania to zapraszam na mojego aska. Podawałam go już pod jednym z rozdziałów ;)







    czwartek, 30 kwietnia 2015

    Rozdział 4 "Wróg"

    -Jejku, jaka ty jesteś piękna. Jak Leo cię zobaczy to zemdleje. 
    -Mia, a jeśli coś pójdzie nie tak?
    -Niby co miałoby pójść nie tak? Michaela tu nie ma, a po za tym dzisiaj sobie wszystko wyjaśnicie i powiesz mu prawdę.
    -No właśnie nie wiem czy jestem na to gotowa.
    -Posłuchaj mnie-Amy spojrzała w oczy Mii-on cię kocha i to zrozumie, a ty nie możesz wiecznie go okłamywać.
    -No dobrze.
    Usłyszały dzwonek do drzwi. Amy wzięła torebkę, pożegnała się z przyjaciółką i po ostatnim spojrzeniu w odbiciu lustra, otworzyła drzwi. Ujrzała jak zawsze przystojnego Messiego, który trzymał w ręku bukiet czerwonych róż i tulipanów.
    -Leo, dziękuje..
    -Jesteś piękna.
    Amy zalała się rumieńcem. Stali w progu i żaden z nich nawet nie drgnął, po prostu stali i wpatrywali się w siebie. Podeszła do nich Mia.
    -Ok, daj mi te kwiaty i zmykajcie.
    Wypchała ich na korytarz i zamknęła drzwi. Ruszyli w stronę schodów.
    -Ścigamy się?-zapytał Leo.
    -Tak.
    Już po chwili oboje biegli razem po schodach. Amy wyminęła Leo i wybiegła z hotelu, aby swój bieg zakończyć przy samochodzie Messiego. Argentyńczyk zwolnił i idąc patrzył jak sukienka i włosy Amy poruszają się rytmicznie do jej biegu. Teraz zdał sobie sprawę z tego, że nie może bez niej żyć. Nawet po tylu latach on nigdy nie przestał jej kochać.
    -Pierwsza.
    -Dałem ci wygrać.
    -Nigdy nie umiałeś przegrywać panie Messi.
    -Zapraszam-otworzył drzwi samochodu i już po chwili byli w jego wnętrzu.
    -Gdzie jedziemy?
    -Niespodzianka.
    -Nie możesz mi powiedzieć?
    -Zawsze byłaś ciekawska pani Gaertner.
    Uśmiechnęli się do siebie. Leo patrzył na drogę, a Amy na zachodzące słońce. Po półgodzinnej drodze w końcu dojechali na miejsce.
    -Gdzie jesteśmy?
    Niestety nie otrzymała odpowiedzi od piłkarza.
    -Ufasz mi?
    -Leo dobrze wiesz, że tak.
    Zawiązał jej oczy i poprowadził ją. Kiedy doszli na miejsce Leo odwiązał jej oczy. Ujrzała piękną altanę z tyłu domu w której stał stolik i dwa krzesła. Na stole były świece, wino i zapiekanka.
    -To jest piękne.
    Tylko tyle była w stanie wykrztusić Amy. Rozejrzała się jeszcze. Dom ten znajdował się na plaży. Z altany doskonale było widać morze. Po chwili zajadali kolację cały czas się przy tym śmiejąc i wygłupiając. Po zjedzeniu, postanowili się przejść. Cały czas biegali i przewracali siebie nawzajem. Nagle Messi podniósł Amy i wrzucił ją do wody. Zaczęli się chlapać i podtapiać. Gaertner wybiegła z wody i położyła się na jeszcze ciepłym piasku. Obok niej niespodziewanie położył się Leo.
    -Jak w Argentynie.
    Amy po tych słowach Messiego usiadła i spojrzała mu w oczy. Leo nie chciał naciskać, ale tak bardzo pragnął znać prawdę.
    -Co się wtedy stało?
    Argentynka już nie powstrzymała łez i zaczęła płakać. Lio mocno ją przytulił, a Amy bardzo powoli zaczęła mu wszystko opowiadać.
    -Leo wtedy nie widzieliśmy się dwa lata. Tak bardzo tęskniłam i zdałam sobie sprawę z tego, że cię kocham. Kiedy w końcu się spotkaliśmy i ty mi wyznałeś miłość, czułam spełnienie i szczęście. Niestety ja wtedy miałam chłopaka Michaela. Na drugi dzień po naszej wspólnej nocy, chciałam z nim zerwać, więc do niego poszłam. Michael się zdenerwował i zaczął mi grozić, że jeśli z nim nie zostanę to tobie stanie się krzywda. Tak bardzo się o ciebie bałam, więc się zgodziłam. Wyjechaliśmy, a on zerwał moje wszelkie kontakty z tobą i moim bratem, została mi tylko Mia.
    -Amy nawet nie wiesz jak tęskniłem. Każdego dnia myślałem o tobie i o tym co się stało. Posłuchaj mnie. Nikt nie ma prawa mi cię zabrać, ani mnie tobie. Zrozum kocham cię i nie pozwolę na to, żeby ktoś nas rozdzielił.
    -Ale Lio zrozum, bałam się o ciebie.
    -Ja to doskonale rozumiem, ale teraz jesteśmy razem i nic już nas nie rozdzieli.
    Leo pocałował Amy. Na początku ich pocałunek był delikatny, ale szybko stał się pełny namiętności i uczuć. W ten sposób pokazali jak bardzo za sobą tęsknili. Jak bardzo brakowało im siebie, smaku swoich ust i zapachu swoich perfum. Kochali się i nic innego nie miało dla nich żadnego znaczenia. Jednak czy można uciec przed złem? Czy można powstrzymać zemstę i złość innych?
    ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
    -Pique otwórz drzwi!
    -Już się robi kochanie.
    Gerard poszedł do drzwi, a w progu ujrzał mężczyznę, którego nie zna.
    -Mogę w czymś pomóc?
    -Tak nazywam się Michael Zucco i jestem chłopakiem Amymarie Gaertner.
    -Rozumiem, miło mi poznać, ale dlaczego pan przyszedł akurat do nas?
    -Chciałem państwa o coś zapytać.
    -Zapraszam.
    Niczego niespodziewający się obrońca, wpuścił gościa do środka. Po paru minutach w salonie pojawiła się również Shaki i zaczęli rozmowę.
    -Znacie moją dziewczynę i Leo Messiego prawda?
    -Tak-odpowiedzieli chórem.
    -Pewnie zauważyliście, że nie lubią się spotykać.
    -Ale oni przyjaźnili się w dzieciństwie, a po za tym byli dzisiaj razem na treningu, a teraz pewnie...
    Gerard nie dokończył, bo Shaki uderzyła go z łokcia, akurat wtedy kiedy miał powiedzieć o kolacji.
    -A przepraszam bardzo, o co chodzi?
    -Nic szczególnego. Po prostu Messi kiedyś bardzo zranił Gaertner i teraz chciałbym zmniejszyć jej cierpień jakich dostarcza jej ten człowiek.
    -Słucham? Przecież Leo nigdy by nie skrzywdził żadnej kobiety!-krzyczał już zdenerwowany Hiszpan.
    Wyrzucił z willi Michaela i od razu wykręcił numer do Leo, ale ten nie odbierał.
    -Kochanie przecież jest z Amy na kolacji, nie przeszkadzaj im.
    -Ale ten cały Michael mi się nie podoba.
    -Mi też nie, ale teraz im nie przeszkadzajmy, a jutro wszystko sobie z nimi wyjaśnimy.
    --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
    Tym czasem Amy i Leo leżeli w siebie wtuleni i cały czas składali sobie pocałunki. Kochali się, to było pewne. Gaertner zaczął nużyć sen.
    -Jesteś śpiąca?
    Amy pokiwała głową. Natomiast Messi przyciągnął swoją ukochaną do siebie i przytulił ją mocno. Na dobranoc wyszeptał jej jeszcze "kocham cię" i pocałował w czoło.
    Zasnęli oboje, nie przejmując się niczym. Nie mieli pojęcia, że ich wróg jest bliżej niż im się wydaje.

    • Już czwarty rozdział. Czy podoba się wam? Tego nie wiem, więc zostawiam wam go do oceny. Dziękuje ślicznie za komentarze pod ostatnim rozdziałem (to one mnie zmotywowały). Było by mi bardzo miło gdyby tu też się znalazło tyle komentarzy. Pozdrawiam i do następnego ;)





     




    wtorek, 28 kwietnia 2015

    Rozdział 3 "Wybór"

    Amy wkroczyła do kuchni. Po imprezie przepłakała całą noc i nie była w najlepszym stanie. Spojrzała na Mię, która chciała coś powiedzieć, ale Amy powstrzymała ją.
    -Nic nie mów. Widziałam go i to mi wystarczy. Zaraz po koncercie wyjedziemy z powrotem do Los Angeles i zapomnimy, że ktoś taki jak Leo Messi w ogóle istnieje.
    Mia się strasznie zdenerwowała i zaczęła krzyczeć.
    -Ty chyba sama nie wierzysz w to co mówisz. Jesteś nie poważna? Przecież wy oboje się kochacie. Niby chcesz chronić Leo, a sama tak na prawdę sprawiasz mu jeszcze większą przykrość. Powinnaś mu wszystko powiedzieć. Zresztą rób co chcesz, ja idę biegać.
    Mia wyszła z pokoju i trzasnęła drzwiami, a Amy osunęła się na ziemię i znów zaczęła płakać. Co miała zrobić? Zaryzykować i powiedzieć prawdę Leo, a później ułożyć sobie z nim życie w Barcelonie czy może lepiej wyjechać do Michaela i być nieszczęśliwą? W tej chwili podjęła decyzję. Otarła łzy i szybko się przebrała. Wzięła torebkę i wybiegła z hotelu. Chciała zadzwonić do Shaki, ale zrzuciła telefon, ponieważ zobaczyła Messiego przed hotelem, który najwyraźniej na nią czekał. Niepewnie do niego podeszła.
    -Cześć-powiedział patrząc w jej oczy. Zauważył w nich niepewność, ale i to samo uczucie co trzy lata temu. I dzięki temu był bardziej zmotywowany do tego, żeby ją odzyskać.
    -Mia cię tu przysłała?
    -Nie ona mi tylko dała numer twojego telefonu i pokoju, a ja postanowiłem...
    -Leo przepraszam za wczoraj.
    -A mogę wiedzieć co się stało? 
    -Leo wszystko po kolei. Nie zaczynajmy od razu od przeszłości.
    -W porządku, ale obiecaj mi jedno. Już nigdy mi nie uciekaj.
    -Dobrze-sama nie wierzyła w to, że się uśmiecha.
    Leo nie chciał Amy do niczego zmuszać. Doskonale wiedział, że jeszcze dowie się prawdy, ale widzi, że Gaertner jeszcze nie jest na to gotowa. Postanowił spełnić jej prośbę i zacząć od nowa.
    -A więc moja przyjaciółko. Zapraszam cię na trening-wyciągnął do niej rękę. 
    Amy skorzystała z propozycji Messiego i wybrała się z nim na trening. W samochodzie wspominali swoje dzieciństwo, aż dotarli na miejsce. 
    -Dobra ja lecę się przebrać, a ty usiądź tam gdzie Shaki.
    -W porządku.
    Wymienili się jeszcze szczerymi uśmiechami i ruszyli każdy w swoją stronę. Czy to co się teraz między nimi dzieje nie dzieje się za szybko? Chyba tak, ale oni nie widzieli po za sobą świata i nie potrafili żyć osobno. Leo chciał znać prawdę, a Amy chciała się uwolnić od Michaela i żyć normalnie u boku jej ukochanego Leosia. Usiadła obok Shaki i zaczęły rozmawiać.
    -No Amy właśnie dzisiaj zobaczysz największe przedszkole na świecie.
    Amy się uśmiechnęła, a na murawę już zaczęli wybiegać piłkarze. 
    -------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
    -Siema Messi!-podbiegł do Leo uśmiechnięty Neymar.
    -Cześć.
    -A co ty dzisiaj taki szczęśliwy?
    -Mam powód.
    -Dobra mniejsza z tobą. Ty znasz tą całą Amy nie?
    -Tak, a co?-odpowiedział trochę zaskoczony Argentyńczyk.
    -No bo wiesz, ona mi się spodobała i chciałbym się z nią umówić. Myślisz, że się zgodzi?
    Lionel sam się zdziwił, ale się wściekł i krzyknął.
    -Nie ma mowy!
    Zanim Neymar zdążył cokolwiek odpowiedzieć to Leo już dawno biegł daleko przed nim. Poćwiczyli jeszcze trochę i mieli chwilę przerwy. Lio postanowił pójść do Amy, ale ujrzał, że obok niej kręci się Neymar. Messi strasznie się zdenerwował i nie mógł na to patrzeć, ale chciał też wiedzieć co zrobi jego przyjaciółka. Usiadł za nimi i zaczął podsłuchiwać. To nie podobne do Leo, ale wiedział, że dla Amy traci głowę i to właśnie uważał za bardzo dobre uzasadnienie.
    -A więc, jesteś wolna dzisiaj wieczorem?-zapytał Junior Amy.
    -Tak.
    -To może się umówimy?
    -Nie.
    -Co, ale dlaczego?-zapytał trochę zaskoczony.
    -Po pierwsze w moim sercu jest ktoś inny, a po drugie może i spodobałam ci się ja, ale nie licz na odwzajemnienie.
    -Wiesz to może się zmienić-nie odpuszczał Brazylijczyk.
    -Koniu chodź tu!-krzyknął do Neymara Alves. 
    Alves wiedział co się kroi. Widział, że Amy jest bardzo bliska sercu Leosiowi, a Neymar się wtrąca, więc próbował jakoś zareagować.
    -Za chwilę Dani, tylko mój koń musi dojechać do pewnego zamku pewnej księżniczki-jak Leo to usłyszał już chciał wstać, ale usłyszał Amy.
    -Wiesz ja jednak sądzę, że twój koń jest za mały, aby dojechać do mojego zamku.
    Junior odszedł trochę upokorzony. To pierwsza dziewczyna, która mu odmówiła i do tego go upokorzyła, a co zrobił Messi? Podszedł do Amy i zaczął ją chwalić, że to co powiedziała było świetne. Śmiali się tak długo, aż rozbolały ich brzuchy. Nagle Leo zrobił poważna minę i spojrzał Gaertner w oczy.
    -Wiesz po treningu cię odwiozę, a później wieczorem może pójdziemy na kolację?
    Amy przez chwilę się zastanawiała, ale przystała na propozycję Argentyńczyka.
    ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
    -No nareszcie wróciłaś.-powiedziała Mia.
    -Tak wróciłam.
    -A ty co taka szczęśliwa? 
    Amy nie odpowiedziała. Złapała Mię za rękę i zaczęła z nią tańczyć po całym apartamencie.
    -Dobrze, czekaj. Chcę wiedzieć co się stało. Całowałaś się z Messim czy co?
    -Nie, ale idę z nim dzisiaj na kolację.
    -Co?-krzyknęła szczęśliwa Mia i teraz ona porwała Amy do tańca.
    Przyjaciółka Gaertner była taka szczęśliwa. Jej plan się powiódł, a w sumie prawię nic nie zrobiła. Leo i Amy sami się tak bardzo kochają i sami próbują wszystko naprawić. Wyszła z pokoju i zadzwoniła od razu do Thomasa.
    ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
    -Halo Thomas?
    -No hej, są jakieś nowe wiadomości?
    -Tak twoja siostra znów jest szczęśliwa!
    -Leo?
    -Tak.
    I w tym momencie obojgu się wydawało, że między tą dwójką znów się ułoży. Jednak zapomnieli o najważniejszym. O Michaelu.
    • Więc tak. Jak przebiegnie kolacja Leo i Amy? Czy Amy wszystko opowie Messiemu? Czy znów będą szczęśliwi? Czy uda im się powstrzymać Michaela? Wszystkiego się dowiecie w następnych rozdziałach. Wiem, że ten rozdział nie jest taki jakiego mogliście się spodziewać, ale chciałam, żeby były w tym opowiadaniu też śmieszne i szczęśliwe sytuacje, a nie tylko smutne. Pozdrawiam wszystkich, którzy czytają i do następnego. Było by miło gdyby każdy kto to przeczytał zostawił po sobie komentarz ;)
    • Ps. Dedykuję siostrze i Tolce :*



    niedziela, 26 kwietnia 2015

    Rozdział 2 "Taniec"

    -Amy wstawaj. Już wylądowaliśmy.
    Amy przeciągnęła się i otworzyła lekko oczy. Zobaczyła uśmiechniętą Mię.
    -Co tak szybko?
    -Ta jasne szybko. Wydaje ci się, bo przespałaś cały lot.
    -Dobrze wiesz, że boję się latać.
    -Nigdy nie zrozumiem jak ty podróżujesz.
    Wyszły z samolotu i powędrowały w kierunku samochodu, który już na nie czekał. Miały pojechać nim do hotelu, ogarnąć się i jechać na spotkanie z Shakirą. Kiedy tylko weszły do swoich pokoi, odebrało im mowę. Amy wstała i wyjrzała przez okno. Miały widok na Camp Nou. Mimo wszystko Amy rozpłakała się jak małe dziecko i zaczęła krzyczeć Mii do ucha o tym, że tam gra Leo. Bez ustanku opowiadała o jego początkach, zamiłowaniu do piłki i cały czas powtarzała jaka jest z niego dumna.
    -Widzisz. Wyjazd do Barcelony to najlepsze co mogło cię spotkać. Już zaczynasz cały czas nawijać o Leo, a nawet jeszcze ani razu go nie spotkałaś.
    -Mia, przestań. Po pierwsze przyjechałyśmy tu na koncert. Po drugie za tydzień przyjedzie tu również Michael, więc żadne spotkanie z Leo nie może się odbyć.
    -Zobaczymy.
    Amy zmroziła przyjaciółkę wzrokiem, ale ta tylko się uśmiechnęła. Nagle usłyszały dźwięk telefonu. Mia odebrała i podała go Amy.
    -Halo?
    -Cześć tu Shaki, miałam do was zadzwonić i was powiadomić, że spotkanie odbędzie się u mnie w domu. 
    -Ale..
    -Żadnego ale. Skoro mamy współpracować to musimy się najpierw lepiej poznać. Dzisiaj jest u nas mała impreza, więc oczekuję również waszej wizyty. Nie bójcie się, ja nie gryzę.
    -No dobrze, a kto będzie na tej imprezie?
    -Spokojnie, dowiesz się później. Prześlę wam sms-em adres i na 20 macie być na miejscu.
    -Ty naprawdę jesteś bardzo pozytywna.
    -No hej w końcu jestem Shakira. To do zobaczenia później.
    -Do zobaczenia.
    Amy odstawiła telefon na stolik i nie mogła wyjść z podziwu. W końcu nie na co dzień dzwoni do niej Shakira i zaprasza ją na imprezę. Pomyślcie tylko jaką minę musiała mieć Amy i Mia.
    -Jedziemy na zakupy! -krzyknęła radośnie Mia.
    -O nie. Wszystko tylko nie galeria.
    Ale czy miała jakąś wymówkę? Musiała pojechać z Mią do galerii i wybrać ciuchy na tą imprezę. Jednak Amy zastanawiało jedno. Kto tam będzie? Przecież Shakira jest związana z Gerardem Pique, czyli ci goście to piłkarze. I co miała teraz zrobić? Spotkania nie może odwołać, a po za tym czuła, że musi zobaczyć Leo. Nawet na chwilę, nawet na ułamek sekundy. Tak bardzo chciałaby poczuć jego silne ramiona i perfumy, które tak bardzo uwielbiała. Pragnęła ujrzeć jego piękny, szeroki uśmiech i czekoladowe, onieśmielone oczy. Z rozmyślań wyrwał ją głos Mii
    -I jak?
    -Pięknie ci w tej sukience. Bierz ją.
    -To dobrze, więc ja już mam strój. Zostałaś jeszcze ty. Masz tu parę ciuchów ci naszykowałam i idź przymierzać.
    -Ok.
    Po kolejnej godzinie dziewczyny miały już wszystko, więc mogły spokojnie wrócić do hotelu. Jako, że Amy jest piosenkarką to nie obeszło się bez robienia zdjęć i rozdawania autografów. Chodź Mia nie robi kariery to również jest rozpoznawalna. Wszystko dzięki Amy. Zabiera Mię na każdy występ, koncert czy jakieś inne różnorakie spotkania. Można powiedzieć, że Mia jest prywatną doradzicielko-przyjaciółką dla Amy.
    -------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
    -Pique o której mam być u was?
    -O 20 Leosiu o 20. Dlaczego nigdy mnie nie słuchasz.
    -Bo mnie przynudzasz. 
    Gerard lekko uderzył z łokcia swojego przyjaciela, a ten oddał mu.
    -Dzieci, przestańcie!-krzyknął idący w ich stronę Puyol
    -Tak jest!-zasalutowali jak w wojsku i pobiegli przed siebie. 
    Mniej więcej wyglądało to tak: dwóch kolesi idzie z przodu i wygłupiają się jak małe dzieci, a za nimi idzie tata, który musi ich pilnować. Czasami sam Puyol nie potrafił się powstrzymać od śmiechu z ich głupoty. Oni są poważni chyba tylko na meczach i w wywiadach.
    Leo dotarł do domu i jak zawsze po treningu urządził sobie godzinną drzemkę. Kiedy już wstał była godzina 18, więc jeszcze coś zjadł i zaczął szykować się na imprezę. Wszyscy zostali na nią zaproszeni, ale nikt nie wiedział z jakiej okazji. Wyciągając swoją ulubioną czarną marynarkę z szafy, przystanął na chwilę koło szafki nocnej na której znajdowały się zdjęcia. Fotografie te przedstawiały jego rodzinę i przyjaciół, ale jego uwagę przykuło tylko jedno, szczególne zdjęcie. Przedstawiało ono jego z Amy. Uśmiechnął się lekko i powiedział "dowiem się co się stało i cię odzyskam, nawet jeśli mam poruszyć niebo i ziemię". Nawet nie zauważył, że na wpatrywaniu się w jedno zdjęcie minęła godzina czasu. Musiał się pośpieszyć. Wybiegł z domu i ruszył. Niestety trafił na korek i już był spóźniony. 
    -------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
    Mia i Amy właśnie poznawały piłkarzy swojej ukochanej drużyny. Gaertner trochę się bała, że spotka Leo, ale go tam nie było. Co mogła pomyśleć? Sądziła, że Leo wiedział o jej obecności na tej imprezie i dlatego nie przyjechał. Mimo to ukryła swój smutek i starała się bawić dobrze. Od samego początku można było zauważyć, że wpadła w oko Neymarowi, ale starała się tego unikać. Właśnie kiedy Brazylijczyk zbliżał się w jej stronę, zadzwonił dzwonek.
    -Otworzę! -zawołała Amy.
    Idąc w kierunku drzwi pomyślała, że powinna być temu komuś wdzięczna i powinna go wyściskać. Jakież było jej zdziwienie jak zobaczyła w progu Messiego. On nie patrząc przed siebie wszedł do środka i zaczął się tłumaczyć.
    -Przepraszam za spóźnienie, ale był straszny korek i...
    Spojrzał na Amy i nie mógł uwierzyć, że to naprawdę ona przed nim stoi. Zanim zdołał cokolwiek powiedzieć to podszedł do nich Gerard.
    -O Leo nareszcie. Poznaj to jest Amymarie Gaertner.
    -Ja ją znam.
    -Naprawdę? Skąd się znacie?
    -Przyjaźniliśmy się w dzieciństwie.
    -To świetnie. Dobra, chodźcie. Zaraz rozkręcimy tą imprezę. 
    Amy spojrzała na Leo, który patrzył na nią jak zaczarowany. Czy powinien być na nią zły za to co się stało? Oczywiście, że powinien, ale przy niej jego serce biło szybciej i nie potrafił się powstrzymać od wypowiedzenia tych słów.
    -Nic się nie zmieniłaś. Nadal jesteś tak bardzo piękna jak wtedy...
    Nie dokończył, bo porwał ją do tańca Neymar. Zdążyła tylko spojrzeć na Leo i zalać się rumieńcem. Tańczyła na imprezie w najlepsze. Już chyba przetańczyła z każdym piłkarzem oprócz Messiego. Pomimo tego, że nie jest to aż tak ogromna impreza to i tak jeszcze na siebie nie trafili. Postanowiła odpocząć i poszła usiąść. Nagle zmieniła się muzyka na spokojną i powolną. Zobaczyła jak ktoś wyciąga do niej dłoń. Nie był to nikt inny jak tylko Argentyńczyk. Spojrzała na niego i pozwoliła, aby poprowadził ją na parkiet. Zaczęli tańczyć, wtuleni do siebie. Od razu wyczuła jego perfumy. Poczuła jego silne ramiona i pod wpływem tego wszystkiego uginały się jej kolana. Wiedziała, że tęskniła za swoim Lio, ale teraz dopiero zdała sobie sprawę z tego jak bardzo go pragnęła. Jak bardzo pragnęła go znów ujrzeć. Kiedy piosenka się kończyła, spojrzeli sobie w oczy. Leo zauważył, że w kącikach oczu Amy zbierają się łzy. Otarł je i jak to miał zawsze w zwyczaju ucałował swoją ukochaną przyjaciółkę w czoło. Przytuliła się do niego i już nie zdołała opanować potoku łez. Rozpłakała się i zmoczyła trochę koszulkę Leo. Kiedy się oderwała od Messiego przeprosiła go i wybiegła z domu piosenkarki i piłkarza. Jenak Leo nie dał za wygraną. Tym razem nie mógł pozwolić jej odejść. Dogonił ją na ulicy i złapał za nadgarstek.
    -Amy stój. Dlaczego uciekasz? Dlaczego uciekłaś wtedy? Zrobiłem coś nie tak? Przecież cię kocham i nigdy bym cię nie skrzywdził. 
    Po tych słowach Amy się odwróciła do Leo cała zapłakana i nie potrafiła powstrzymać swoich emocji. Zaczęła krzyczeć.
    -To nie twoja wina. Nic złego nie zrobiłeś, to ja zawiodłam. Ja zawiniłam. 
    Uciekła, a Leo znów został sam. Nie wiedział o co chodzi, co się mogło stać? Jednego był pewien, musi się tego dowiedzieć. Niespodziewanie ujrzał Mię. Zapytał ją czy ją podwieźć, a ta się zgodziła. No, bo w końcu Amy uciekła ich samochodem. Mia nie zamierzała odpowiadać piłkarzowi na żadne z jego pytań. Dała mu tylko numer pokoju Amy i telefonu. Pożegnała się z nim i była zadowolona, ponieważ wiedziała, że jej plan dotyczący Leo i Amy może się powieść. 



    • Jest już drugi rozdział. Historia coraz bardziej się rozkręca, ale czy podoba się wam? To już wy oceniajcie, a ja zaczekam na wasze mile widziane opinie w komentarzach. Jak na pewno zauważyliście w opowiadaniu pojawił się również Puyol. Po prostu nie mogłam się powstrzymać i stwierdziłam, że on też powinien mieć swój udział. Pozdrawiam i do następnego ;)