sobota, 2 maja 2015

Rozdział 5 "Zemsta czy groźba"

Otworzyła oczy i zauważyła, że obok niej nie ma Leo. Usiadła na łóżku, przetarła zaspane jeszcze oczy i do sypialni wszedł akurat Messi z tacą na której było śniadanie. Uśmiechnęła się szeroko.
-Dzień dobry kochanie-powiedział Argentyńczyk.
-Dzień dobry.
Podszedł do Amy, postawił tacę na stolik obok łóżka i pocałował swoją ukochaną.
-Leo ty tak cały czas w samych bokserkach po domu chodzisz?
-Tylko dla ciebie.
Ponownie zaczął całować Argentynę.
-Panie Messi, a nie ma pan dzisiaj przypadkiem treningu?
-Zaczekają.
Niestety Amy nie dała za wygraną. Zrzuciła z siebie piłkarza i popędziła do łazienki. Szybko się umyła i zaczęła się zastanawiać w co się ubrać. Przecież nie ubierze swojej wczorajszej, wygniecionej sukienki. Nagle usłyszała, że dzwoni jej telefon. Wybiegła z łazienki w samej bieliźnie i go odebrała. Po drodze wpadła na Messiego, który zaczął się ubierać, ale na widok Amy zastygnął w bezruchu.
-Halo?
-Cześć kochana. Domyślam się, że jesteś jeszcze u Leo. Ale mam bardzo ważną sprawę, będziesz dzisiaj na treningu chłopaków?
-Tak Shaki, ale co się stało?
-Powiem ci później. To nie rozmowa na telefon.
-Ok. Shaki zaczekaj jest taka sprawa. Możesz zadzwonić do Mii, żeby też przyszła na trening i wzięła przy okazji dla mnie jakieś ciuchy?
-Jasne nie ma sprawy.
-Dziękuje, do zobaczenia.
-Pa.
Amy odłożyła telefon i szeroko się uśmiechnęła. Zobaczyła wpatrującego się w nią Argentyńczyka.
-Coś nie tak?
-Jak ja chodzę w samych bokserkach po domu to jest źle i jeszcze karzesz mi się szybko ubierać przed treningiem, a sama paradujesz w bieliźnie.
Amy się zaśmiała i ruszyła w stronę łazienki. Gdy już do niej dotarła zawołała zza drzwi.
-Leo jadę z tobą na trening!
Nie usłyszała żadnej odpowiedzi tylko otwarła cicho drzwi i ujrzała tańczącego Leo. Podeszła go od tyłu.
-Wariat!
-Za to mnie kochasz. 
Ku zdziwieniu Amy, Leo się nie wystraszył. Włączył na cały głos radio i zaczął swój dziki taniec. 
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-O spójrz kto przyszedł-powiedziała Mia siedząca obok Shakiry.
-Jak tam noc?-zapytała z uśmiechem Kolumbijka.
-Świetnie-uśmiechnęła się Amy.
-Dobra, masz tu ciuchy.
-Dziękuje Mia.
-Nie ma za co.
Amy już miała pójść się przebrać do łazienki, ale przypomniało jej się, że piosenkarka miała coś ważnego do powiedzenia.
-Shaki co to za ważna sprawa?
-Są dwie. Po pierwsze dzisiaj mamy próbę do 22, a po drugie był u nas wczoraj jakiś Michael.
-Co!-krzyknęła przerażona Amy.
-Coś mówił?-zapytała Mia.
-Mówił, że Leo kiedyś bardzo zranił Amy i teraz chcę was rozdzielić, żebyś nie cierpiała więcej przez Messiego. Uznał, że nie lubicie się spotykać. Nie wiem czy Gerard zrobił dobrze, ale wyrzucił Michaela za drzwi i mu nie uwierzył.
-Zrobił doskonale-powiedziała Amy. 
Czuła, że więcej nie wytrzyma, więc poszła do łazienki się przebrać. Akurat na boisko zaczęli wybiegać piłkarze, żeby potrenować. Nie chciała, żeby Leo widział jej łzy. Była pewna, że Michael wie o Leo i tak łatwo nie odpuści. Wiedziała, że piekło dopiero się zacznie. Chciała być silna dla Lio, więc po przebraniu się wyszła i usiadła na trybunach. Razem z Mią i Shakirą nie poruszały tematu Michaela tylko siedziały i śmiały się z "ćwiczących" piłkarzy. Leo położył się na trawie i jak zwykle padł ofiarą oblania wodą, tym razem oblał go Puyol.
-Carles!-krzyknął Argentyńczyk po czym rzucił w niego piłką.
Ten zdążył się uchylić, więc oberwał całkiem niewinny Alves. Dani nie był dłużny i rzucił piłką w Puyola.
-Debilu, to Leo rzucił nie ja. 
Po paru minutach już wszyscy rzucali w siebie piłkami i wylewali na siebie wodę, a dziewczyny już nie wyrabiały ze śmiechu. Po zakończonym treningu chłopaki poszli się przebrać, a Amy pożegnała się z Leo całusem w usta. Oczywiście wszyscy zaczęli gwizdać i się śmiać, ale dla nich liczyło się tylko ich uczucie. Amy, Mia i Shaki pojechały na próbę, a chłopcy poszli się przebrać i musieli jechać do domów. Jutro grają mecz, więc nie mają czasu na imprezowanie.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-Dobra to na razie Leo. Zobaczymy się jutro.
-Jasne panie Pique.
Pożegnał się z kolegami i ruszył w stronę samochodu. Był szczęśliwy jak nigdy dotąd. Między nim, a Amy zaczęło się znów układać i teraz był pewien, że się nie rozstaną. Nie pozwoli, by ktoś mu ją odebrał. Przysiągł sobie, że żaden Michael nie stanie im na drodze do szczęścia. Kiedy już miał odjeżdżać, zatrzymał go jakiś nieznajomy mężczyzna.
-Przepraszam bardzo czy mógłbym autograf?
-Oczywiście, dla kogo?
-Proszę napisać dla Michaela.
Leo spojrzał niepewnie na mężczyznę i wiedział co się kroi.
-Co tu robisz?
-Przyjechałem do mojej dziewczyny Amy.
-Trzymaj się od niej z daleka, ona cię nie kocha i już ja zadbam o to, żebyś już nigdy jej nie zranił.
-Zobaczymy panie Messi.
-Czy ty mi grozisz?
-Jak bym śmiał. Ja tylko stwierdzam, że Amy prędzej czy później będzie moja.
Argentyńczyk nie wytrzymał i uderzył Michaela. Ten złapał się za nos po czym się uśmiechnął i powiedział.
-Powodzenia. 
Michael odszedł, a Leo wsiadł do samochodu i starał się uspokoić. Był strasznie zdenerwowany. Nie wiedział jakim człowiekiem jest Michael, ale na pewno będzie chciał zemsty. Wiedział jedno, musi skontaktować się z bratem Amy, Thomasem. On na pewno wie coś więcej o Michaelu, a Leo z jego pomocą uniknie zemsty. Przynajmniej taką miał nadzieję.
  • Jaką zemstę planuje Michael? Czy miłość Amy i Leo przyniesie kłopoty? Czy będą mogli być ze sobą szczęśliwi? Czy nikt na tym nie ucierpi? Chciałabym podziękować za te bardzo motywujące komentarze pod ostatnim rozdziałem. Szósty pojawi się jak tu też wybije parę komentarzy. Pozdrawiam i jeśli są jakieś pytania to zapraszam na mojego aska. Podawałam go już pod jednym z rozdziałów ;)







5 komentarzy:

  1. Rozdział...co tu dużo mówić beautiful *.* Twój blog jest jednym z moich ulubionych <3 Masz ogromny talent i wyobraźnię :* Coś czuję, że Michael namiesza :/ Leo taki niegrzeczny dał mu w ryj haha :D I dobrze, niech wie, że Amy kocha Messiego :P
    Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Superowy.. <3 <3 czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowity. Najlepszy! <3 Dawaj następny. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem, co napisać!! Ten rozdział jest wręcz idealny, genialny, poruszający. Mam nadzieje, ze Michael sie odwali od Leo i Amy. Do psychiatryka z nim!!! Lio niegrzeczny dał mu w pysk, to dobrze;). Niech Messi jakoś powstrzyma Michaela i niech to sie skończy dobrze, proosze;)). A i na całe szczęście Geri nie uwierzył w te bzdury Michaela.Carles w opowiadaniu, jak super!!. Dobra nie przedłużam, z wielka niecierpliwością czekam na następny rozdział i pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam informować, więc informuje nowy roozdział <3 http://sanchezbogiem.blogspot.com/2015/05/rozdzia-7-ze-jeden-wypadek-potrafi.html

    OdpowiedzUsuń