czwartek, 21 maja 2015

Rozdział 10 "Owoc naszej miłości"

Przekręciłam się na drugą stronę i zaczęłam lekko otwierać oczy. Po ich otwarciu ujrzałam śmiejącego się Leo, który opierał się na łokciu i patrzył na mnie.
-Dlaczego mnie nie obudziłeś?
-Dzisiaj oboje mamy wolne. Możesz spać, a po za tym uwielbiam patrzeć na ciebie kiedy jesteś pogrążona we śnie. 
W odpowiedzi uśmiechnęłam się i ucałowałam Leo w usta. Chciałam wstać, ale mój ukochany mnie powstrzymał. Przyciągnął mnie z powrotem do siebie i zaczął namiętnie całować. Nie powstrzymywałam go, oddawałam mu każde jego pocałunki aż w końcu przerwał nam dzwonek jego komórki. Zrezygnowany odebrał telefon, a ja korzystając z okazji zabrałam ciuchy i poszłam się ogarnąć do łazienki. Leo o niczym nie wiedział, ale ja i Shaki jedziemy dzisiaj do ginekologa. Prawdopodobnie jestem w ciąży, ale jeszcze nic nie powiem Messiemu. Najpierw chcę być pewna tego w 100%. Umyłam się, ubrałam i wyszłam z łazienki. Ku mojemu zdziwieniu Argentyńczyka nie było w sypialni. Zeszłam na dół do kuchni i zobaczyłam Leo, który coś gotował. Oczywiście przy tym wykonywał swój dziki taniec. Pokiwałam głową i usiadłam na krześle, obserwując "kuchennego tancerza". Kiedy Leoś się odwrócił podbiegł do mnie w podskokach i znów zaczął tą swoją czułość. Jednak znów nie było nam dane trwać w tym idealnym stanie długo, ponieważ ktoś dobijał się do drzwi. Leo poszedł otworzyć. Usłyszałam jak się z kimś wita, a już po chwili pojawił się w progu pomieszczenia z Alvesem. 
-Witam panią Messi.
-Witam pana Alvesa.
Chłopaki zaczęli tańczyć, a ja nie wyrabiałam już ze śmiechu. Nareszcie śniadanie było gotowe i cała nasza trójka skorzystała z posiłku. 
-Słuchajcie, przyjechałem w bardzo ważnej sprawie.
-Jakiej?
-Mam propozycję na dziś, nie do odrzucenia.
Spojrzałam na barcelońską "10", a on na mnie. 
-Dziś robię imprezę i jesteście na nią zaproszeni!-wykrzyknął szczęśliwy Brazylijczyk.
-Dani, ostatnio coś za często imprezujemy.
-Oj tam. To przyjdziecie?
-Jasne. 
Kończąc jedzenie, spojrzałam na zegarek i wstałam szybko.
-Chłopaki przepraszam, ale mam spotkanie z Shaki.
-Kiedy wrócisz?
-Za niecałe dwie godziny. 
Pożegnałam się z piłkarzami i ruszyłam w stronę kliniki, gdzie czekała na mnie już Shaki. Przywitałam się z nią i weszłyśmy do gabinetu.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dani odjechał niecałe pół godziny temu, Amy też jeszcze nie ma, więc postanowiłem powspominać. Wyciągnąłem stary album ze zdjęciami. Połowa zdjęć to moja rodzina i Amy z Thomasem. Można powiedzieć, że zawsze byliśmy blisko siebie. Pamiętam, że kiedy tylko ją poznałem to od razu się w niej zakochałem, ale nigdy nie miałem na tyle odwagi, aby jej to powiedzieć. Zawsze chodziła na moje mecze i wspierała mnie przy moich wyborach. Ja natomiast zawsze chodziłem na jej występy taneczne. Dopełnialiśmy się. Zawsze nazywali nas parą zakochanych. Najsmutniejszy czas między nami to mój wyjazd do Barcelony. Obiecaliśmy wtedy, że będziemy sobie wysyłać listy, a ja będę wracał na wakacje jeszcze przed urodzinami Amy. Kto by pomyślał, że nasza znajomość przetrwa aż tak dużo? Teraz jesteśmy razem i jesteśmy szczęśliwi. 
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-Rozumiem, że mam cię odwieźć już do domu?
Pokiwałam głową i jeszcze raz uśmiechnęłam się szeroko głaskając brzuch. Jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie. Jestem w ciąży z mężczyzną, którego kocham odkąd tylko pamiętam. Już nie mogę się doczekać jego reakcji. Nie wiem nawet kiedy, dotarłyśmy na miejsce. Pożegnałam przyjaciółkę i niemal wbiegłam do domu. Zastałam Leo w salonie. Przywitał mnie i nie chciał wypuścić z uścisku swoich silnych ramion. 
-Leo mam ważną sprawę, pieszczoty na później. 
-No dobrze, więc zamieniam się w słuch. 
Wzięłam jego dłoń i położyłam sobie na brzuchu. Na twarzy piłkarza rósł coraz to szerszy uśmiech.
-Czy...
-Tak.
Leo zaczął skakać i krzyczeć ze szczęścia. Na końcu klęcząc przede mną i całując miejsce, gdzie wcześniej miał położoną rękę. Jego radości nie było widać kresu. Postanowił na dzisiejszej imprezie u Alvesa o tym wszystkich powiadomić. Czułam, że moje życie u boku tego wariata będzie cudowne i pełne naszej miłości. Za parę miesięcy na świecie pojawi się owoc naszej miłości i stworzymy idealną, pełną czułości rodzinę. Czego można chcieć więcej? 
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-Dani przestań na chwilę śpiewać, chciałbym coś ogłosić.
-No, ale Messi ja jestem piosenkarzem.
-Chyba fałszerzem. Najpierw naucz się śpiewać-wystawiłem przyjacielowi język.
-Dobra co to za ważne ogłoszenie?-spytał zniecierpliwiony Gerard.
-Amy i ja spodziewamy się dziecka!
Wszyscy zaczynali nas przytulać i nam gratulować. Niestety nie mogło zabraknąć tekstów naszych przyjaciół.
-Będzie mały Messi!-krzyczał Alves.
-Leo strzelił bramkę!-te słowa już należały do Pique. 
Ich głupocie nie dorówna nikt inny no, ale bez nich byłoby nudno. Jedyna osoba, która zwykle potrafiła jeszcze w miarę nad nami panować to Puyol. Jednak jemu też zdarzały się szalone pomysły. Mimo wszystko jesteśmy jedną wielką rodziną i wszyscy się kochamy.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wróciliśmy do domu bardzo późno w nocy, ale nie byliśmy jeszcze zmęczeni. Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Jak się okazało przyjechał do nas Kun. Czekaliśmy na niego, ale miał przyjechać dopiero za tydzień. Oczywiście Leo od razu pochwalił się, że zostanie ojcem i przyjęliśmy kolejne gratulacje, tym razem od najlepszego przyjaciela Messiego. Mnie zaczął już morzyć sen, więc ruszyłam w kierunku sypialni, w celu pójścia spać. Natomiast słynne Kunessi przez całą noc rozmawiało, rozrabiało i lepiej nie wiedzieć co tam jeszcze wymyślali. W każdym razie nie spodziewałam się czystego salonu na następny dzień po ich nocnych wybrykach.
  • Dziś krótszy rozdział, ale to dlatego, że do napisania pozostał już tylko epilog. Dziękuje ślicznie za ostanie komentarze i zachęcam do komentowania tego rozdziału.
  • WAŻNE!!! Tutaj ma pojawić się jeszcze tylko epilog, ale mam pomysł na drugą część tego właśnie opowiadania. Jednak za nim zacznę cokolwiek to chciałabym wiedzieć, czy ktoś czytałby kontynuację. Opinie na ten temat można pisać w komentarzach lub na moim asku http://ask.fm/Gunia131213 Pozdrawiam i do epilogu ;) 



7 komentarzy:

  1. Cudowny <3 <3 na twoim miejscu nie konczylabym jeszcze tylko bym namieszala troche xddd np.: ze sa jakies komplikacje albo jakis wypadek... Ale to ty piszesz wiec... Czekam na epilog :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego między innymi, chciałabym napisać kontynuację tego opowiadania. Jeśli oczywiście ktoś to będzie czytał ;) Bardzo dziękuje wam za wasze motywujące słowa na asku i jestem pewna, że druga część na pewno się pojawi :*

      Usuń
  2. Szkoda tylko, że tak wyjechałaś z tą ciążą, a nie opisałaś to dokładniej. No wiesz... kiedy to robili i w ogóle. Byłam ciekawa jakbyś to opisała no, ale trudno. Inaczej to super. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz jeśli się pojawi kontynuacja to jeszcze nic straconego. Takie sytuacje też postaram się opisać najlepiej jak potrafię, więc na pewno pojawią się bardziej uczuciowe sceny :*
      Ps. Dziękuje za szczerą opinię, dzięki takim komentarzom wiem co mam zmieniać i poprawiać ;)

      Usuń
  3. Ojeju, cudowny rozdział, jeden z najlepszych, to nic, że krótki. Jak przeczytałam, że epilog to zrobiło mi sie przykro, ale jak przeczytam, ze bedzie kontynuacja to sie ucieszyłam. Juz nie moge sie jej doczekać. Wracając do rozdziału: jestem przeszczesliwa, ze wszystko sie ułożyło i bedzie dzidzius. Rozwalają mnie teksty piłkarzy Barçy z Danim na czele;). Uczucie, ktore łączy Leo i Amy jest niesamowite, bo znają sie tyle lat i nie widzieli sie trochę czasu a mimo to chemia miedzy nimi jest nadal tak samo silna. Owocem tej miłości jest dziecko, ktore bedą mieli. To wspaniałe, ze cała FC Barcelona razem z Amy, Shaki tworzą tak zżytą rodzinę. No po prostu to jest moje ulubione opowiadanie, będe czytac twoją twórczość aż do śmierci i błagam: nawet sie nie zastanawiaj i pisz kontynuację!!! ;) Nie mogę doczekać sie epilogu, czekam na niego z niecierpliwością, życzę miłego wieczoru i pozdrawiam;*.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku dziękuje, jak przeczytałam twoje słowa to na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Dziękuje bardzo, że jesteś ze mną od samego początku to na prawdę miłe i motywujące ;)

      Usuń